Emocje po sobotniej gali 85. Plebiscytu Przeglądu Sportowego o tytuł najlepszego polskiego sportowca już opadły. Zwycięzcą okazał się indywidualny mistrz świata na żużlu, Bartosz Zmarzlik. Werdykt ten z pewnością okazał się nie tylko zwycięstwem dla środowiska żużlowego w naszym kraju, ale również po takim rozstrzygnięciu doszło do wywołania larum na portalach społecznościowych.

O tym, że Polacy potrafią prowadzić wewnętrzne wojny na każdy możliwy temat - nie jest tajemnicą. O ile głosy niezadowolenia ze strony "przeciętnego Kowalskiego" jestem w stanie zrozumieć, tak też znalazły się osoby, które może nie tyle co są znane szerszej grupie kibiców sportowych, co również słyną z dość kontrowersyjnych opinii.

Zwycięstwo zawodnika gorzowskiej Stali zabolało osoby mocno związane ze środowiskiem piłkarskim, czyli byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej, w tym srebrnego medalistę Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie - Wojciecha Kowalczyka czy dziennikarza portalu Weszło i prowadzącego magazyn Stan Futbolu - Krzysztofa Stanowskiego. 

Obaj dali mocny upust swoim emocjom na Twitterze w dość niewybredny sposób. Reasumując - stwierdzili, że jak to jest możliwe, aby zawodnik, który uprawia dość mało znaną dyscyplinę - mógł wygrać w tym konkursie. Ano mógł...

Polska nie jest wyjątkiem, gdzie znany piłkarz ostatecznie nie triumfował w krajowym plebiscycie na sportowca roku. Nawet wybitni piłkarze, jak Leo Messi czy Cristiano Ronaldo - musieli uznać wyższość przedstawicieli innych sportów. Jakoś nie wybuchł tumult na światową skalę, ani zainteresowani nie okazywali na dłuższą metę niezadowolenia z tego faktu. W przypadku ostatniej gali - nie zauważyłem, aby Robert Lewandowski wyrażał frustrację z powodu przegranej ze Zmarzlikiem.

Co pokazały wyniki tego plebiscytu? Rozstrygnięcie udowodniło, że sport żużlowy jedną z najbardziej rozpowszechnionych dyscyplin sportowych w naszym kraju. Gdyby w Polsce nie istniała spora rzesza ludzi, która jest zaangażowana w śledzeniu tej dyscypliny, a sam żużlowiec nie osiągnąłby swojego sukcesu - tematu by nie było.

Czy takie rozstrzygnięcie jest niespodzianką? Poniekąd tak, ale nie do końca. Tuż po zdobyciu tytułu mistrzowskiego przez kiniczanina - znany dziennikarz sportowy i youtuber - Michał Pol stwierdził, że 25-latek będzie jednym z faworytów do triumfu w tym plebiscycie. Jak widać - nie mylił się...

Nie należy też lekceważyć osiągnięć innych sportowców, którzy znaleźli się w czołowej dziesiątce tradycyjnego konkursu. Każdy z nich jest mistrzem w swoim fachu. Pozwolę sobie zacytować słowa Tomasza Golloba z książki, a właściwie "wywiadu-rzeki" pt. "Gollobowie" autorstwa Michała Żurowskiego. Legendarny żużlowiec spytany, kogo ceni ze współczesnych sportowców - odpowiedział, że perfekcjonistów. - Gdybym miał ułożyć w tabeli Samprasa, Jordana, Sainza, Nielsena, Ronaldo, Daelhie, Gretzky'ego i Induriana - nie dałbym rady. Takich wielkości nie da się ważyć na tej samej wadze. 

Zgodzę się ze słowami naszego mistrza. Nawet jeśli ktoś nie jest zadowolony z rozstrygnięć sobotniego konkursu - powinien uszanować ostateczny werdykt. Gdyby Zmarzlik nie pracował nad tym, aby dojść na swój sportowy szczyt, to ani mistrzostwa ani najcenniejszej statuetki by nie otrzymał. Nie musimy się wstydzić tego, że żużlowiec jest gwiazdą i tego się trzymajmy...