Stefan Svensson to obok Posy Sereniusa najbardziej znany zawodnik z kraju Trzech Koron, który startuje w wyścigach motocyklowych na lodzie. Rozpoczął swoją karierę dawno temu, bo w 1983 roku, mimo 51 wiosen ciągle bawi kibiców swoją jazdą. Dzięki dobrej postawie w Sanoku (IV miejsce), Svensson wystartuje w tegorocznym cyklu Grand Prix.

Stefan jak oceniasz swój występ w Sanoku? Musisz być zadowolony, w końcu awansowałeś do cyklu Grand Prix.
- Jestem bardzo zadowolony, nie spodziewałem się, że zajmę czwarte miejsce, ale naprawdę mocno walczyłem o jak najlepszą pozycję i udało się. Jestem naprawdę szczęśliwy.

W sezonie 2009 zająłeś dopiero dwunastą pozycję w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Z jakimi nadziejami przystępujesz do tegorocznej rywalizacji?
- Ubiegłego sezonu nie będę dobrze wspominał. Miałem nienajlepsze wyniki w Grand Prix, ponadto zaliczyłem nieprzyjemny upadek podczas zawodów w Berlinie. Co do tegorocznego cyklu Grand Prix, to plany są proste, chcę osiągnąć lepszy wynik niż przed rokiem. Miejsce w pierwszej ósemce z pewnością by mnie satysfakcjonowało.

Początek roku masz wyśmienity, to chyba dobrze prognozuje na resztę sezonu?
- Ten sezon zaczął się wyśmienicie, udało mi się zwyciężyć w prestiżowym turnieju Santa Cup. Mam nadzieję, że w dalszej części rozgrywek będzie równie dobrze.

W zawodach Santa Cup udało Ci się stanąć na najwyższym stopniu podium, jednak tam zabrakło Rosjan, którzy jak wiadomo od lat dominują w ice racingu. Jak myślisz gdzie tkwi tajemnica ich sukcesu?
- Przede wszystkim jest ich wielu, mają mnóstwo młodych, głodnych jazdy zawodników. Walczą między sobą w przeróżnych turniejach, co jest znakomitym treningiem. U nas w Szwecji nie ma aż tylu wysokiej klasy zawodników, także nie mamy za bardzo z kim konkurować. Wydaje mi się, że to jest właśnie kluczem do sukcesu i dlatego Rosjanie tak dobrze spisują się w Mistrzostwach Świata.

Szczególnie Nikołaj Krasnikow. Mimo, że ma na swoim koncie niewiele ponad 25 lat, a zdążył już pięciokrotnie zwyciężać w cyklu Grand Prix!
- Jest niesamowity. Uważam, że stać go na to, by kolejny raz został Mistrzem Świata. Jeśli tylko będzie miał w sobie na tyle motywacji by nadal startować to może dorzucić do swojej kolekcji następnych pięć złotych medali.

No właśnie, w tym tkwi problem. Krasnikow oficjalnie zapowiedział, że w 2011 roku zakończy swoją karierę. To chyba spore zaskoczenie?
- Tak oczywiście to ogromne zaskoczenie. Wielu zawodników dopiero zaczyna swoją karierę, gdy ma około 25 lat. Myślę, że to zbyt wcześnie aby odstawić motocykl na bok. W takiej dyspozycji, w jakiej się znajduje w tym momencie, może spokojnie rywalizować przez kolejnych dziesięć sezonów.

No właśnie, a jak wygląda przyszłość szwedzkiego ice racingu? Zarówno Ty, jak i Posa nie jesteście już najmłodszymi zawodnikami (Svensson ma 51 lat a Serenius 62 lata – dop. red.), czy macie swoich następców?
- Tak pojawiają się młodzi zawodnicy, którzy zaczynają swoją przygodę z ice racingiem, jednak wszystko wymaga czasu, aby dołączyć do światowej czołówki trzeba naprawdę ciężko pracować. Mam nadzieje, że znajdą się tacy zawodnicy, którzy przebiją się na rynku międzynarodowym. Spore nadzieje wiązane są z Perem-Andersem Lindströmem, zajął on piąte miejsce podczas zawodów w Saalfelden i zakwalifikował się do Grand Prix.

Drugą najważniejszą imprezą obok Grand Prix są Drużynowe Mistrzostwa Świata. Z jakimi nadziejami przystępujecie do tych zawodów? Rosjanie będą chyba poza zasięgiem? Tym bardziej, że zawody odbędą się w Krasnogorsku.
- Rosjanie znacznie odbiegają od pozostałych drużyn, są zbyt mocni, aby skutecznie z nimi rywalizować. Jestem przekonany, że Rosjanie znów sięgną po złote medale. Interesująco natomiast zapowiada się walka o drugie miejsce. Są trzy zespoły, które prezentują zbliżony poziom, myślę tutaj o Finlandii, Czechach i Szwecji. Zapowiada się ciekawa rywalizacja.

Są plany aby przyszłoroczny finał Drużynowych Mistrzostw Świata rozegrać w Sanoku. No właśnie, a jak Tobie podobała się sanocka impreza?
- Jestem mile zaskoczony frekwencją podczas zawodów w Polsce. Trybuny są pełne kibiców, a wokół panuje znakomita atmosfera. Myślę, że wyścigi motocyklowe na lodzie mają w Polsce spora przyszłość.

Obok sporego zainteresowania na trybunach Polska ma co raz lepszych zawodników. Liderem biało-czerwonych jest Grzegorz Knapp.
- Jestem baardzo zaskoczony tym, jak poczyna sobie na torze. Jeździ niezwykle szybko i co ważne myśli na torze. Nic więc dziwnego, że wywalczył awans do cyklu Grand Prix. Naprawdę cieszę się z jego sukcesu.

Czy próbowałeś kiedykolwiek swoich sił na torze żużlowym?
- Nie, nigdy nie zdarzyło mi się wystartować w zawodach żużlowych. Kiedyś, dawno temu spróbowałem swoich sił na torze, jednak tylko dla zabawy. Muszę pracować przez całe lato, aby mieć za co startować zimą. Ice racing mi zupełnie wystarczy.

Czyli wyścigi motocyklowe to jedynie zabawa?
- Tak traktuje to tylko i wyłącznie jako hobby.