Jakub Jamróg nie będzie miło wspominał meczu w Gorzowie, gdzie miejscowa Cash Broker Stal podejmowała Grupa Azoty Unię Tarnów. Zawodnik „Jaskółek” już w pierwszym swoim wyścigu zapoznał się z nawierzchnią toru. Po upadku 26-latek nie czuł się zbyt dobrze.

Jak z perspektywy zawodnika wyglądało to zdarzenie? - Jechałem drugi i złapałem koleinkę. Miałem też źle ustawiony motocykl i bardzo szybko mi ją wyłapało. Poszedłem prostym motocyklem i się ratowałem. Puściłem motocykl i niestety tak to się skończyło. Szkoda, bo był to ostatni łuk i dwójkę bym dowiózł.

W kolejnym biegu wychowanek Unii Tarnów zdołał na dystansie wyprzedzić Huberta Czerniawskiego i przywiózł cenny punkt dla swojej drużyny. Później jednak był już zastępowany przez pozostałych kolegów. - Bardzo źle się czułem i byłem lekko oszołomiony. Troszeczkę na siłę pojechałem. Wiedziałem, że dam radę i dojechałem, ale nie mogłem też korzystać z pierwszego motocykla, bo był skasowany i wziąłem drugi. W trakcie jazdy tak zaczęło mnie wszystko boleć, że ledwo co dojechałem do mety.

Jakub Jamróg po zawodach pozostał na noc w Gorzowie, by rano zdecydować czy uda się na mecz niemieckiej Bundesligi do Brokstedt, który zaplanowany jest na wtorek. 26-latek o poranku postanowił, że wróci do Tarnowa by tam przejść rehabilitację w Reha Medica i tym samym zrezygnuje z występu u naszych zachodnich sąsiadów. Reprezentant Grupa Azoty Unii w czwartek ma wziąć udział w finale Mistrzostw Polski Par Klubowych. Jego występ w tych zawodach stoi jednak pod znakiem zapytania. Wszystko będzie zależało od przebiegu kuracji w rodzinnym mieście.