Wszystko wskazuje na to, że kilkunastoodcinkowy brytyjski serial pt. "Kto chcę jechać w play-off w roli gospodarza", dobiegł końca. Zwycięstwo Coventry Bees w Ipswich ostatecznie ustala podział na szczęśliwych i nieszczęśliwych półfinalistów. Pierwsze, zaszczytne miejsce w tabeli Elite League zajmuje drużyna Swindon Robins (67 punktów w 35 spotkaniach), drugie Coventry Bees (33 mecze- 66 punktów), trzecie Poole Pirates (55 punktów w 34 meczach), a czwarte Peterborough Panthers, które na swym koncie zgromadziło: 52 punkty w 32 meczach.

Pewnym jest, iż gospodarzami półfinałów będą drużyny ze Swindon i Coventry, a do roli gości powoli powinni się przyzwyczajać zawodnicy z Poole i Peterborough.

Nieznany jest jeszcze układ par, w jakich przyjdzie rywalizować drużynom w fazie play-off. Wedle schematu: pierwsza drużyna spotka się z czwartą, a druga z trzecią. Gdyby play-offy miały zacząć się dziś to Pantery zawitałyby do Rudzikowego gniazda, a Piraci zmierzyli się z Pszczołami z Coventry.

Jednakże do rozegrania zostało jeszcze kilka spotkań, w tym dwa pomiędzy bezpośrednio zainteresowanymi drużynami. Dziesiątego września o godzinie 21:00 Coventry Bees zmierzy się ze Swindon Robins i będzie to prawdopodobnie mecz o pierwsze miejsce w tabeli, po zakończeniu rundy zasadniczej BEL. Tego samego dnia, ale pół godziny wcześniej Panthers podejmą Reading Racers.

Nawet w przypadku porażki Coventry ze Swindon za trzy punkty, mają oni szanse, w ostatecznym rozrachunku, wyprzedzić Rudziki. Zadanie to nie będzie jednak łatwe. Drugi mecz Pszczół przypada na dwunastego września z Peterborough Panthers na wyjeździe, a patrząc przez pryzmat rywalizacji Peterborough i Poole, o miejsce trzecie w tabeli, na pewno zrobią oni wszystko, aby to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Drużyna Hansa Andersena zmierzy się jeszcze na własnym torze z Belle Vue Aces i zagości w Ipswich, gdzie podejmie tamtejsze Witches. Coventry natomiast, ostatni mecz tej fazy, czeka z Eastbourne Eagles trzynastego września o 21:00.

Jak to w życiu, albo raczej w telewizji zazwyczaj bywa, wraz z zakończeniem jednej telenoweli, szykuje się następna. Dobrze, że ta, w wydaniu angielskich żużlowców, nie bierze przykładu z krajów ameryki południowej i jest pasjonująca, aż do napisów końcowych.