Tyron Proctor w tym sezonie związał się kontraktem z drugoligowym Lubelskim Węglem KMŻ Lublin. Teraz przed Australijczykiem kilka dni przerwy związku z Drużynowym Pucharem Świata, na który to Proctor nie został powołany. Żużlowiec jednak nie ma zamiaru się obijać w czasie tej przerwy.

- Mam teraz 10 dni przerwy z powodu Drużynowego Pucharu Świata, który odbędzie się w przyszłym tygodniu i jest to czas na podsumowanie tegorocznego sezonu. Ostatniej nocy przegraliśmy minimalnie w Birmingham. Miałem nowy silnik i czułem się na nim dobrze i tak też mi się jechało w pierwszym biegu. Po defekcie w drugim starcie musiałem wrócić na stary silnik, a ten nie był zbyt dobry. Szukaliśmy ustawień do warunków panujących na torze i udało się to dopiero w ostatnim biegu - mówi Tyron Proctor.

Pomimo, że Australijczyk jest jednym z liderów swojego polskiego klubu LW KMŻ-u Lublin, to nie ukrywa, że polska liga jest dość trudna. - Polska liga jest trudna jak zawsze. Musisz jechać dobrze, albo zostaniesz odsunięty od składu. W przyszłym tygodniu mam zamiar przyjechać do Polski i przetestwoać moje nowe silniki.

Jutro w Vojens reprezentacja Australii walczyć będzie o awans do finału DPŚ, który odbędzie się w Gorzowie. Półfinałowymi rywalami Kangurów będą Niemcy, Szwedzi oraz Duńczycy. Jak szansę swoich rodaków ocenia Proctor? - Uważam, że Australia ma szansę wygrać w tym roku Puchar Świata. Może być jedynie ciężko pokonać Polaków w ich kraju. Ale byłoby super wygrać dla Leigh Adamsa, który nadal leży w szpitalu.