Późną wieczorową porą zakończył się niedzielny mecz w Częstochowie, w którym Włókniarz przegrał minimalnie z toruńskim Unibaksem 44:46. Porażka mocno skomplikowała drogę częstochowian do fazy play-off. Po meczu o głos poprosiliśmy opiekunów obu ekip – Jana Ząbika i Jarosława Dymka.

Jan Ząbik (trener Unibaxu): - Na pewno był to trudny mecz, bo ten tor nie jest łatwy, w pierwszej fazie meczu przegrywaliśmy starty, później trochę lepiej sobie to poukładaliśmy. Najwięcej dobrej roboty zrobili w mojej drużynie Holta z Sullivanem. Szczególnie Holtę chciałbym pochwalić, ponieważ to on wygrał decydujący wyścig na torze drużyny, w której spędził wiele lat. Kontrolowaliśmy w czasie meczu co się dzieje z torem, czy pola są równomiernie polewane i dobieraliśmy do tego odpowiednie przełożenia.

Jarosław Dymek (menadżer Włókniarza): - Byliśmy niesamowicie blisko wygranej, takie porażki najbardziej bolą. Nie można tylko patrzeć w ten sposób, że Toruń to jest bardzo dobra drużyna, stawiana jako faworyt to mamy się cieszyć, bo przegraliśmy tylko dwoma punktami. Grisza Łaguta stracił najlepszy silnik w trakcie zawodów, wymownym gestem podziękował mu za jazdę. Marcel Kajzer miał bardzo fajnie przygotowany silnik na te zawody, był on naprawdę bardzo szybki, widać to było na treningu. Niestety ten silnik zakończył żywot przed uniesieniem taśmy startowej do pierwszego wyścigu. Wielkie podziękowania należą się Arturowi Czai, ponieważ to on użyczył Marcelowi swój motocykl do wyścigu czwartego i na tej maszynie Marcel jak równy z równym ścigał się z Ryanem Sullivanem. To pokazuje, że tworzymy jeden zespół, doskonale się rozumiemy. Był dziś pewien problem z torem, pojawiały się dziury. W tygodniu wjechała na niego równiarka, długo pracowaliśmy na torze. Teraz czeka nas jeszcze trochę pracy, aby on znów wyglądał tak jak podczas tych najbardziej pasjonujących meczów w Częstochowie. Do Rzeszowa jedziemy z myślą o zwycięstwie, bo jak mamy jechać z nastawieniem, że przegramy dziesięcioma punktami i będzie dobrze to ja wolę tam nie jechać.