Władze FIM zatwierdziły tor na PGE Narodowym. Organizatorzy zachwyceni stanem nawierzchni. Tym razem Ole Olsen i jego duńska ekipa nie potrzebowali dodatkowej motywacji. Duńczycy w pięć dni zrobili to co nie udało się poprzednim razem, ułożyli suchą i równą jak stół nawierzchnię.

Wizyta działaczy FIM okazała się formalnością i nikt nie miał najmniejszych zarzutów co do jakości toru. – Aż miło się patrzyło na pracę ludzi ze Sport Speed. Pogoda była łaskawa, więc tor musi być doskonały. Podczas poniedziałkowego turnieju juniorów zawodnicy przejechali 20 biegów i tor w żadnym miejscu nie uległ zniszczeniu – chwali Olsena nadzorujący pracę Zenon Plech. Organizatorzy nie stracili jednak czujności i przez cały tydzień dbali o stan nawierzchni. – Tak naprawdę trzeba było tylko pilnować by tor był cały czas odpowiednio wilgotny. To się udało – przekonuje Plech.

Problemem nie są też kiepskie prognozy pogody. Na piątek i sobotę w Warszawie zapowiadane są spore opady deszczu. – Dach jest zamknięty i uzgodniliśmy, że nie będziemy go otwierali nawet w przypadku słonecznego dnia – mówi szkoleniowiec reprezentacji Polski Marek Cieślak. Próba generalna przed drugą rundą tegorocznego Grand Prix odbędzie się w piątek o godzinie 15.

Dzięki przeniesieniu boksów zawodników poza płytę stadionu udało się zbudować większy tor. Tegoroczny jest o cztery metry dłuższy i ponad metr szerszy od zeszłorocznego. – Olsen zrobi to z myślą o kibicach. Jest bardzo dużo miejsca do wyprzedzania – mówi Plech.