Jak informowaliśmy w tygodniu, Tony Rickardsson po siedmiu latach przerwy powrócił do jazdy na żużlu. W minioną środę wyjechał na tor w swojej rodzinnej Aveście. W czwartek podczas meczu miejscowej Masarny z Ornarną Mariestad zaprezentował się zgromadzonej publiczności. Wszystko na potrzeby programu telewizyjnego. 

- Miałem przejechać kilka okrążeń na początku tygodnia, w pozostałym czasie byłem zajęty wszystkim innym. Zatrzymaliśmy się i filmowaliśmy przez trzy dni, więc ta część była niewielką częścią, powiedzmy rzeczywistej jazdy. Przede wszystkim były wywiady i tego typu rzeczy - opowiada sześciokrotny Indywidualny Mistrz Świata na łamach portalu aktuellspeedway.se.

Szwed swoją karierę zakończył w 2006 roku i od tego czasu nie okazji do jazdy na żużlu. Tak więc, jak czuł się podczas jazdy popularny Ricki? - Było naprawdę dużo lepiej, niż się się spodziewałem. To było podobne do pierwszego kółka w roku, który dopiero się rozpoczyna. Było zaskakująco dobrze z ciałem i głową, musi być jakaś pamięć w mięsniach - twierdzi Rickardsson.

Niespełna 43-letni były żużlowiec w miniony czwartek zaprezentował się na torze zgromadzonej publiczności na meczu Masarny Avesta z Ornarną Mariestad, w ramach drugiej kolejki rozgrywek Allsvenskan League. Zapytany o to, czy się stresował, stanowczo zaprzecza. - Nie, wcale nie! To było świetne. Czułem się trochę, jak ponownie w prawdziwym wyścigu. Było miło poczuć to ponownie.