W minioną sobotę w Gnieźnie odbył się IV Turniej o Koronę Bolesława Chrobrego - Pierwszego Króla Polski, w którym uczestniczył Tai Woffinden. Brytyjczyk wraca do ścigania po kontuzji ramienia. Choć Woffy notuje coraz lepsze wyniki nadal nie może wskoczyć do składu swojego polskiego zespołu - Włókniarza Częstochowa.

Zawodnik wierzy, że wkrótce sytuacja ta ulegnie zmienia, bowiem jak sam podkreśla regularne starty w Polsce są dla niego bardzo ważne. - Cieszę się, że udało mi się wrócić tak szybko na tor po kontuzji ramienia. Początkowo lekarze mówili o znacznie dłużej przerwie w startach, która miała trwać od ośmiu do dwunastu tygodniu. Ja wróciłem do ścigania po czterech. Jestem naprawdę zadowolony z wyniku, który osiągnąłem. Mam nadzieję, że będę mógł ścigać się w moim polskim klubie regularnie, w każdy weekend. Zaprezentowałem się dziś lepiej niż przed rokiem. Mam nadzieję, że zauważą to ludzie związani z moim polskim klubem i będę mógł występować w nim co tydzień - powiedział po zawodach Tai Woffinden.

Po zawodach wielu zawodników zwracało uwagę na bardzo dobre przygotowanie toru w Gnieźnie. Umożliwiało ono jazdę po całej jego szerokości, co sprawiło, że kibice mogli oglądać kilka znakomitych wyścigów. - Tor był naprawdę świetny. Wszyscy zawodnicy to zauważyli i byli szczęśliwi. Przed rokiem tor był śliski. Dziś był naprawdę perfekcyjny, co sprawia, że jestem bardziej szczęśliwy - komplementował Brytyjczyk.

Gnieźnieński turniej wyróżnia się spośród pozostałych organizowanych w innych ośrodkach żużlowych. W czasie zmagań o Koronę Bolesława Chrobrego organizatorzy starają się odwzorować okres średniowiecza, w którym żył pierwszy król Polski. - Połączenie historii i żużla jest dobrym pomysłem. Jest to coś innego niż w pozostałych turniejach. Cieszę się, że byłem dziś w tym miejscu i mogłem startować w tych zawodach. Mam nadzieję, że za rok również będę mógł wystartować w tym turnieju - zakończył były uczestnik cyklu Grand Prix.