W minioną sobotę Szymon Woźniak musiał oddać czapkę Kadyrowa, którą wywalczył 2 lipca 2017 na stadionie w Gorzowie. Wychowanek Polonii Bydgoszcz na leszczyńskim owalu zdobył cztery punkty, co dało mu czternaste miejsce w turnieju. - Zawody mogę ocenić w jeden sposób - pojechałem słabo.  Nie idzie tego określić w żaden inny sposób, ale z drugiej strony nie potrafię się smucić - podsumował swój występ popularny „Szymek”.

- Zapisałem się w historii polskiego speedwaya, to był dla mnie najwspanialszy rok moim życiu pod względem sportowym jak i rodzinnym. Wiem, że mam za sobą ten piękny etap, teraz tylko pozostało wziąć się za ciężką prace i spożytkować tę porażkę w taki pozytywny sposób i wykorzystać jako motywację – dodał.

Przyjazd do Leszna i walka o obronę tytułu Indywidualnego Mistrza Polski to nie lada wyzwanie. Ale jak sam przyznał zawodnik Cash Broker Stali Gorzów, nie czuł on żadnej presji. - Absolutnie nie czułem na sobie żadnej presji. Podchodziłem do tych zawodów w identyczny sposób jak przed rokiem, bo nie sądzę, żebym był stawiany w gronie faworytów. Do Leszna przyjechałem odjechać takie zawody, aby być z siebie zadowolonym. Niestety to się nie udało , ale tak jak powiedziałem wcześniej, zakończyłem pewien etap mojej karierze. Teraz trzeba brać się do pracy i będę wałczył o swój rozwój i powrót do dobrej formy.

Zdaniem Szymona Woźniaka ciężej jest zdobywać tytuł czy go obronić? - Wydaje mi się, że to nie ma znaczenia. Mistrzem Polski byłem do piątku, a w sobotę trzeba było ponownie walczyć. Jest tak, że zdobywa się tytuł a potem się walczy ponownie o to samo. Dla mnie osobiście nie ma to żadnego znaczenia, bo nie czułem żadnej presji – zakończył.