W piątek na toruńskiej MotoArenie rozegrano Challenge Speedway European Championships i znamy już trzynastu stałych uczestników tegorocznego cyklu wyłaniającego najlepszego żużlowca "Starego kontynentu". Dwóch pozostałych, którym przyznane zostaną stałe "dzikie karty" mamy poznać w poniedziałek.

Piątkowy finał eliminacji do tegorocznego cyklu zakończył się zwycięstwem Artema Łaguty. Rosjanin wywalczył na toruńskim torze komplet 15 punktów. Oprócz niego przepustkę do finałów Indywidualnych Mistrzostw Europy wywalczyło jeszcze sześciu najlepszych zawodników tego turnieju, a w niej m.in. trójka Polaków - Tomasz Jędrzejak, Przemysław Pawlicki oraz Piotr Protasiewicz. 

Ponadto zapewniony udział w SEC 2015 ma czołowa piątka ubiegłorocznego czempionatu, a w niej kolejny Polak - Janusz Kołodziej, czy też obrońca mistrzowskiego tytułu Rosjanin Emil Sajfutdinow. Organizatorzy cyklu mieli przyznać trzy stałe "dzikie karty" na tegoroczny cykl. Jedną z nich otrzymał już wcześniej Tomasz Gollob i tym samym o Indywidualne Mistrzostwo Europy w tym sezonie walczyć będzie aż pięciu "biało-czerwonych".

Dlatego też praktycznie niemożliwym jest to, aby jedną z dwóch "dzikich kart" jakie pozostały do rozdania otrzymał Polak. Przedstawiciele firmy One Sport posiadającej prawa do cyklu podkreślają, że zależy im na tym, aby w cyklu wzięli udział przedstawiciele jak największej ilości państw. Na chwilę obecną w gronie stałych uczestników SEC 2015 są Polacy, Duńczycy, Rosjanie oraz jeden Czech i Słowak. 

W poniedziałek zostaną przyznane dwie pozostałe "dzikie karty" na tegoroczny
cykl Speedway European Championships

Prawie pewnym jest to, że jedna z "dzikich kart" trafi do Szweda. Reprezentacja "Kraju Trzech Koron" w sobotni wieczór wywalczyła przecież awans do finału Drużynowego Pucharu Świata, a z dobrej strony zaprezentowała się także podczas tegorocznego cyklu Speedway Best Pairs Cup. Ponadto jeden z turniejów europejskich mistrzostw ma się odbyć w szwedzkiej Kumli. Jak Szwed, to który? To już trudniej przewidzieć. Wydaje się, że największe szanse na to mają Antonio Lindbaeck i Linus Sundstroem, z naciskiem chyba na tego pierwszego.

Do kogo trafi druga "dzika karta"? To już prawdziwe wróżenie z fusów. Jeden z turniejów rozgrywany będzie w Niemczech, więc może do jednego z reprezentantów naszych zachodnich sąsiadów. Chociażby Martin Smolinski potrafił zaskakiwać w ubiegłorocznym cyklu Grand Prix i bardzo dobrze radzi sobie przed własną publicznością. Kierując się zasadą, aby byli przedstawiciele jak największej ilości państw, to może jeszcze np. Chorwat Jurica Pavlic, który startował już w Speedway European Championships, to jednak w tym sezonie ewidentnie nie bryluje.