Rune Holta zajął piętnaste miejsce podczas Grand Prix Danii. Co ciekawe jednak do ostatniego wyścigu „Rysiek” miał szansę na start w półfinałach. Niestety w tym najważniejszym biegu nie zdobył punktów. Mimo to nie był załamany po zawodach w Kopenhadze. Jak sam przyznał tory „czasowe” nie są jego specjalnością i cieszy go każda zdobycz punktowa.

- To były ciężkie zawody. Udało mi się zdobyć kilka punktów i o to właśnie chodzi. W każdym turnieju trzeba punktować, jeśli chce się pozostać w pierwszej ósemce - mówi Rune. - Ten tor w Kopenhadze jest bardzo krótki, techniczny. Trudno tutaj wyprzedzać. Musze przyznać, że nie należy on do moich ulubionych. Nie startuję w Anglii gdzie takie tory to codzienność, więc start na takim obiekcie to pewne wyzwanie. Było blisko półfinału jednak w ostatnim starcie zabrakło punktów. Nie chcę tutaj zwalać winy na inne czynniki, ale drugie pole startowe, szczególnie w końcowej części zawodów, było bardzo trudne. Trzeba być we właściwym miejscu o właściwej porze. Ja zaspałem start w tym biegu i tego właśnie zabrakło. W początkowej części zawodów byłem dość szybki później jednak nie było już tak dobrze. Jeśli „zostało się” na starcie nic więcej nie można było zrobić - dodaje żużlowiec.

Następne zawody z cyklu Grand Prix już za dwa tygodnie w Wielkiej Brytanii - Teraz kolej na Cardiff, czyli bardzo podobny, krótki tor. Jak już wcześniej powiedziałem nie jestem fanem takich obiektów. Muszę po prostu przeżyć i zdobyć te kilka punktów, wówczas będę zadowolony. W drugiej części sezonu przenosimy się na stałe tory, które znacznie bardziej mi odpowiadają - zakończył Holta