Janusz Kołodziej zwyciężył 67. Memoriał Alfreda Smoczyka w Lesznie. Popularny "Koldi" zgromadził na swoim koncie 14 punktów. Na drugim miejscu uplasował się Mikkel Michelsen (12 punktów). Trzecie miejsce w leszczyńskim turnieju należało do Bartosza Smektały (11 punktów).

Janusz Kołodziej (1. miejsce) – Czułem, że jeśli nic nie zepsuje to jest szansa na wygranie tych zawodów, ale nie wiedziałem w jakiej dyspozycji będą moi rywale. Na szczęście udało się to wygrać. Miałem trochę łatwiej, bo byłem na miejscu i mogłem trenować. Jednym słowem wykorzystałem to, co było mi dane. Znalazł się jeden mój pogromca - Rohan Tungate. Nie w każdym biegu zwyciężałem starty, musiałem potem walczyć na dystansie. Niektórzy patrzą na punkty, ale tak naprawdę trzeba patrzeć na cały przebieg rywalizacji. Tungate miał potem mały problem, bo został wykluczony.

Bartosz Smektała (3. miejsce) – Była szansa na drugie miejsce, ale musiałbym o nie powalczyć w biegu dodatkowym. Źle pojechałem w moim ostatnim wyścigu, Brady pojechał lepiej. W mojej drugiej odsłonie przyjechałem ostatni, no cóż zdarza się. Nie potrafiłem dobrze zaatakować, brakowało mi jakiejkolwiek koncepcji na atak, ale czułem, że byłem szybki. Dodatkowo jechałem w tym biegu z dwójką najlepszych zawodników dnia - Januszem Kołodziejem i Mikkelem Michelsenem. Do tego Vadim Tarasenko, który też zaliczył dobre zawody. Co do nawierzchni, to była zupełnie inaczej przygotowana niż na spotkania ligowe, start był znacznie twardszy. Na „Smoku” tor zawsze jest świetnie przygotowany. Osobiście złego słowa nie powiem, chyba że zdarzą się jakieś koleiny czy dziury. Tor jest przygotowany dla wszystkich jednakowo.