Bezapelacyjnym zwycięstwem polskiej reprezentacji zakończył się sobotni finał Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w australijskiej Mildurze. W turnieju Polacy wyprzedzili Duńczyków, Australijczyków i Niemców. Po zawodach polscy bohaterowie nie ukrywali zadowolenia z osiągniętego sukcesu.

Piotr Pawlicki (Polska): – Było dobrze, wygraliśmy ten finał. Taki był plan od początku. Przelecieliśmy tyle kilometrów, żeby zdobyć to mistrzostwo i to się udało. Ja ostatni rok jeździłem w tej drużynie i szczerze mówiąc życzę chłopakom, żeby w następnych latach cały czas zdobywali te złote medale. Naprawdę jesteśmy mocną reprezentacją. Teraz ja będę walczył w seniorach. W ostatnim roku na pozycji kapitana udało mi się znowu zdobyć z tą wspaniałą, młodą reprezentacją złote medale. Jest mega fajnie, jestem mega zadowolony. Chciałbym przede wszystkim podziękować wszystkim sponsorom, mojemu tacie, całej rodzinie, która jest w domu oraz wszystkim kibicom z Polski, którzy przylecieli tu do Mildury.

Bartosz Zmarzlik (Polska): – Cieszymy się bardzo, że wygraliśmy taką różnicą. Nie było to jakieś łatwe, bo tor nie należał na początku do najłatwiejszych. Było super, robiliśmy wszystko dla naszych kibiców, dla naszych rodzin i sponsorów, żeby to wypadło jak najlepiej. Zrealizowaliśmy nasz cel, z czego się niezmiernie cieszymy. Super, że na koniec roku, już na pewno ostatnie zawody kończę z 15 punktami. Co mogę więcej powiedzieć? Jestem szczęśliwy.

Paweł Przedpełski (Polska): – Czuję się już w sumie lepiej, bo „puściło” właśnie to kolano. Przy tym upadku był to mój błąd, bo obróciło mnie na szczycie łuku, uderzył we mnie „Dun” i przejechał mi po nogach, więc ucierpiało trochę kolano. Na szczęście jednak nic nie jest złamane, więc to nic poważnego. Jestem tylko delikatnie poobijany. Gratulacje dla reszty drużyny. Gdyby nie chłopacy, to podejrzewam, że nie byłoby tego krążka, bo sobota to nie był mój dzień. Za rok będę walczył o miejsce w tej kadrze. Fajnie byłoby się do niej dostać. Jest sporo chłopaków, którzy też chcą jeździć dla Polski. Zobaczymy, jak będzie.

Rafał Dobrucki (Trener reprezentacji Polski): – Już po treningu liczyłem na to, że będzie dobrze, bo naprawdę chłopaki zrobili „grande robotę”. Świetnie przypasowali się do tego toru. To, co pokazywali na treningu już było imponujące. Można tak powiedzieć i nie bać się tego słowa. Bałem się, że jednak na tym ciasnym torze najważniejszy będzie start i jeszcze będzie ciężko wyprzedzać, czy na nim się zmieścić. Rzadko jeździmy na takich małych, więc znaleźli się tutaj świetnie i też dobrze, że nic się nie stało Pawłowi Przedpełskiemu, w tym wypadku zupełnie niepotrzebnym. Na szczęście nic się nie stało.

Mikkel Michelsen (Dania): – Głównym powodem takiego, a nie innego wyniku było to, że Polacy wygrywali starty, a to było tego wieczoru bardzo ważne. Wygrywanie startów było kluczem, nie było zbyt wielu ścieżek do wyprzedania. Polacy byli zdecydowanie lepsi na starcie od nas. To były dla nas ciężkie zawody, po dwóch rundach straciliśmy Andersa. Dostał gorączki, nie czuł się zbyt dobrze, wymiotował. Ja również miałem ciężkie chwile podczas tych zawodów. Zmieniałem ustawienia, to nie chciało zadziałać. W końcu udało się dopasować na ostatni bieg. Walczyliśmy z Maksymem o pozycję, wyszedłem przed niego, on nieco się o mnie otarł, ja chciałem wyjechać do przodu, niestety Maksym wówczas upadł. Sędzia wykluczył mnie. Sądzę, że nie miał on odwagi wykluczyć Maksyma w tym biegu. Gdy kogoś przez przypadek podcinam, to wówczas wracam i chcę przeprosić, wiedząc, że zrobiłem coś złego. W tym wypadku było to czyste ściganie.

Nick Morris (Australia): – Nie rozpoczęliśmy dobrze tych zawodów. Mieliśmy trochę problemów podczas pierwszej serii. Polacy byli bardzo szybcy, nie moglibyśmy ich pokonać w żadnym wypadku. Mogliśmy powalczyć teoretycznie o drugie miejsce, jednak teraz można już tylko gdybać. Mieliśmy trochę kłopotów, ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce. Sam wcześniej nigdy tu nie jeździłem, był to mój pierwszy start w Mildurze, pozostali chłopacy mieli kilka okazji. Tor był zdradliwy, tym razem zajęliśmy trzecie miejsce. Postaramy się o lepszy wynik w kolejnym sezonie.

Erik Riss (Niemcy): – Poziom, na którym jechali polscy zawodnicy był z całkiem innej klasy. Jeździłem w Anglii i startowali tu również zawodnicy, z którymi rywalizuję na angielskich torach na podobnym poziomie. W tym finale się jednak męczyłem, nie mogłem nawet z nimi powalczyć, z tego powodu jestem szczególnie rozczarowany. Jako drużyna wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo wskoczyć na trzecie miejsce. Nie mogliśmy nawiązać walki z pozostałymi ekipami. Na końcu zdobyliśmy tylko 5 punktów, to rozczarowujące.