W niedzielę na torze przy ulicy Wrocławskiej 69 w Zielonej Górze poznaliśmy Drużynowego Mistrza Polski - został nim zespół Stelmet Falubazu Zielona Góra. Podopieczni Marka Cieślaka w rewanżowym meczu finałowym pokonali ekipę Unii Leszno 52:38 i zdobyli szósty w historii tytuł Drużynowych Mistrzów Polski.

Piotr Protasiewicz i Greg Hancock w tym spotkaniu zdobyli po 11 punktów i to oni poprowadzili swoją drużynę do zwycięstwa. - Cieszymy się bardzo, bo wyczekiwaliśmy w napięciu. Przez ostatnie dni wyczuwaliśmy to w kościach, że jedziemy w roli faworytów i tak troszeczkę te złote medale za wcześnie zakładano nam na szyje - powiedział Pepe.

Leszyńskie Byki do Zielonej Góry przyjechali z czteropunktową przewagą wywalczoną na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. - Wiedzieliśmy, że nikt z drużyny leszczyńskiej nie odda punktów. Za darmo nie awansowali do finału. To był zupełnie inny, nowy mecz. Goście przyjechali z przewagą czterech punktów. Nerwowość można było wyczuć, bo strzelaliśmy taśmy i napięcie było maksymalne. Nie do końca potrafiliśmy sobie poradzić z presją, ale suma summarum złoto jednak jest u nas i cieszymy się bardzo.Kibice, którzy nie szczędzą nam poświęcenia, są ósmym zawodnikiem za co bardzo im dziękujemy - dodał.

Podopieczni Marka Cieślaka zdobyte złoto dedykowali Rafałowi Dobruckiemu. Rafi, który w maju doznał kontuzji kręgosłupa, postanowił zakończyć karierę żużlową. - Te złoto dedykujemy Rafałowi Dobruckiemu, który kończy karierę przerwaną przez walkę na torze dla naszego Falubazu. Jemu się to należy. Życzymy mu powodzenia na nowej, spokojniejszej drodze życia - zakończył Piotr Protasiewicz.