Jednym z zawodników Unii Leszno, który mógł pochwalić się dwucyfrową zdobyczą punktową w zaledwie czterech startach w sobotnim sparingu, był Piotr Pawlicki. Utalentowany junior, powracający do macierzystego klubu nadal pracuje nad własną formą, która pomoże drużynie w walce o ligowe punkty.

Sobotnia konfrontacja nie wywołała szczególnych emocji u młodszego z braci Pawlickich. - Dla mnie ten sparing był bardziej jak trening. Traktowałem go raczej zabawowo. Sprawdzaliśmy jak spisują się motocykle. Dzięki takim zawodom nabieramy objeżdżenia na kolejne spotkania - powiedział.

Pomimo, iż Piotr Pawlicki brylował na torze, nie rezygnuje z dalszej pracy nad poprawą ważnych elementów. - Nie mogę powiedzieć, że to jest stuprocentowa forma. Brakuje nadal tej płynności jazdy. Muszę jeszcze trochę popracować nad startami, ale generalnie większość jest w porządku - przyznał bez ogródek.

Szczególnych zastrzeżeń nie budził leszczyński owal, który po zimowej przerwie prezentował się nienagannie. - Tor był bardzo dobrze przygotowany. Czułem się na nim świetnie - stwierdził krótko nastolatek.

Niezwykle symbolicznie wyglądała rywalizacja w wyścigu dwunastym, w którym bracia Pawliccy przywieźli do mety pięć punktów, zostawiając za plecami byłego zawodnika Unii, Krzysztofa Kasprzaka. - Z pewnością jest to dla nas okazja do zdobycia jak największego doświadczenia. Wciąż szlifujemy tę jazdę, by być lepszymi od braci Gollobów. Dla mnie jednak ten bieg, jak i cały sparing był zabawą - zakończył.