W czwartkowym spotkaniu Enea Ekstraligi pomiędzy PGE Marmą Rzeszów i Fogo Unią Leszno, lepsi okazali się gospodarze. Jednak na ogromne słowa uznania zasłużył junior przyjezdnych, Piotr Pawlicki. Młodszy z braci zdobył 11 punktów z dwoma bonusami i był liderem Byków.

- Jestem w miarę zadowolony ze swojego występu. Zaliczyłem jedną wpadkę, jedno zero przywiozłem do mety. Szybko jednak zmieniliśmy przełożenia w motocyklu i było już dużo lepiej. Wiadomo, że zawsze można ugrać jeszcze więcej, ale wydaje mi się, że pojechałem niezłe zawody. Szkoda tylko, że mamy takie braki w drużynie, bo z Tobiaszem i Fredrikiem moglibyśmy dziś pokusić się nawet o zwycięstwo - powiedział po meczu w Rzeszowie najskuteczniejszy zawodnik leszczyńskiej Fogo Unii.

Dodatkowo Piotr Pawlicki był współautorem jednej z nielicznych mijanek na torze przy Hetmańskiej 69. W ostatnim biegu bardzo ostro walczył z Nickim Pedersenem o jeden punkt. Choć to oczko kompletnie nic nie zmieniało, żaden z zawodników nie chciał odpuścić i po twardej batalii lepszy okazał się młodziutki zawodnik z Leszna.

- Przed ostatnim biegiem coś się stało z moją maszyną, na której jechałem przez całe zawody i musiałem przesiąść się na inny motocykl. Okazało się, że spisuje się on równie dobrze jak pierwszy i w piętnastym biegu powalczyliśmy z Nickim. Nieraz było to na pograniczu faulu, ale taki jest ten sport. Ja jechałem po to, by przywieźć punkty dla mojej drużyny i dawałem z siebie wszystko - dodał młodziutki, choć już doświadczony Piotr Pawlicki.