Dzisiejszego wieczoru rozegrana zostanie kolejna runda tegorocznego cyklu Speedway European Championship. Tym razem zawodnicy walczący o tytuł najlepszego żużlowca "Starego kontynentu" rywalizować będą na torze w rosyjskim Togliatti, a wśród nich m.in. Duńczyk Peter Kildemand.

Niespełna 25-letni zawodnik walkę o Indywidualne Mistrzostwo Europy rozpoczął bardzo dobrze, bo od drugiego miejsca w inauguracyjnym turnieju w Guestrow. Kildemand przegrał tam jedynie ze swoim rodakiem - Nickim Pedersenem. Jeszcze do niedawna uchodził więc za jednego z faworytów do zwycięstwa w Togliatti.

W miniony czwartek zanotował jednak upadek wraz z Krzysztofem Buczkowskim podczas meczu brytyjskiej Elite League, po którym więcej na torze już się nie pojawił. - Dzień po wypadku był ciężki. Byłem trochę wstrząśnięty po uderzeniu w głowę oraz odczuwałem bóle w dolnych partiach pleców. Nie złamałem sobie jednak karku czy coś podobnego, więc powinno być w porządku - mówi duński żużlowiec. 

- Mam nadzieję, że w Rosji wszystko będzie dobrze. Jestem tylko lekko przeziębiony, więc powinienem zdążyć wrócić do pełni sprawności. Naprawdę cieszę się, że wystartuję w Togliatti, bo nigdy wcześniej tam nie byłem. Chcę pojechać jak najlepiej potrafię - dodaje Kildemand.

Jeżeli Duńczykowi udałoby się objechać dzisiaj dobre zawody, to będzie miał bardzo duże szanse na medale tegorocznych mistrzostw. Obecnie w klasyfikacji generalnej zajmuje trzecie miejsce. - Po tych zawodach będziemy rywalizować na bardziej znanych mi torach, czyli w Holsted i Częstochowie, więc gdyby udało mi się objechać dobre zawody w Rosjii, będę szczęśliwy - powiedział.