We wczorajszym meczu II ligi pomiędzy zespołami Stokłosa Polonia Piła i Kaskad Równe, padł wynik 50:40 dla gospodarzy. Ogromna w tym zasługa Pawła Staszka, który powrócił do składy w rewelacyjnym stylu zdobywając wczoraj z bonusami komplet punktów.

Panie Pawle można powiedzieć, że dzisiaj było prawdziwe wejście smoka. Ostatnio nieudany mecz w Pile z Rawiczem, a dziś z bonusami komplet punktów i można powiedzieć, że to Pan wspólnie z Przemkiem Pawlickim i starającym się Maxem Dilgerem trzymaliście osamotnieni wynik w okolicach remisu przez praktycznie całe spotkanie.
- No cóż mało skromnie od zera do bohatera, ale o to chodzi, może nie było takiej napinki z mojej strony, ponieważ tak było źle i tak było źle po ostatnim meczu z Pile. Podszedłem na luzie, zmieniłem motocykl po drugim biegu, gdyż niezbyt pasował na dzisiaj i cieszę się z tej decyzji i mojego wyniku, że wygraliśmy. Ostatni wyścig myślę, że mógł się podobać, trzymał do końca w napięciu, może już wcześniej to bym rozstrzygnął, ale troszkę Tomasz zajeżdżał i musiałem się trochę namęczyć, ale udało się.

Taka diametralna zmiana w Pana postawie to kwestia sprzętu, czy właśnie tego, że podszedł Pan na spokojnie do dzisiejszego pojedynku?
- Sprzęt ten sam, nastawienie może bardziej na luzie.

A jak się dzisiaj tor sprawował, gdyż kibice mogli dziś obejrzeć trochę walki.
- No tor był dzisiaj taki sobie, nie był za równy, szczególnie ten drugi łuk. Troszkę inny tor wyszedł niż myśleliśmy, start przede wszystkim miał być inny. No ale cóż tak się stało i teraz możemy sobie gdybać, ale najważniejsze jest, że wygraliśmy.

Chce Pan pozdrowić swoich sponsorów?
- No oczywiście, chciałbym podziękować moim sponsorom z Grudziądza, tutaj prezesowi, trenerowi oraz oczywiście pozdrowić kibiców. Myślę, że następne mecze też będą tak emocjonujące.