W meczu, którego stawką była druga pozycja po fazie zasadniczej Drużynowych Mistrzostw pierwszej ligi, Start Gniezno pokonał na swoim torze Lotos Wybrzeże Gdańsk w stosunku 48:42. Wśród gości z pewnością znacznie poniżej oczekiwań pojechałem Paweł Hlib, który zgromadził na swoim koncie zaledwie cztery punkty. Po meczu zawodnik nie krył swojego rozczarowania.

- Dwie pierwsze jedynki, później dwa zera. Ciężko mówić po takim meczu. Więcej się dwoiłem i troiłem na motorze, a tak naprawdę nic z tego nie było. Moich punktów zabrakło. Uważam, że zawody te były do wygrania, ale przegraliśmy. Na pewno Darcy’ ego zabrakło. Ale nawet bez niego mogliśmy wygrać. Spotkanie było na pewno bardzo ciekawe dla kibiców. Na torze wiele się działo, wynik był bardzo wyrównany i do tego Gniezno wygrało, co na pewno ich bardzo cieszy. Zasłużyli na to, bo byli lepsi. W czasie meczu było trochę nerwówki, ale każdy wiedział o jaką stawkę jedziemy - komentował wychowanek Stali Gorzów.

Od niedzielnego poranka pogoda krzyżowała plany organizatorom spotkania, które stało pod sporym znakiem zapytania. Opady deszczu sprawiły, że przygotowanie toru do bezpiecznej rywalizacji kosztowało sterników czerwono-czarnych sporo pracy. - Powiem szczerze, że wielkie brawa należą się miejscowym działaczom. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Przygotowali naprawdę dobry tor, na którym można było walczyć. Kibicom na pewno się to podobało - zakończył Paweł Hlib.

Warto dodać, że dla obie ekipy czekają jeszcze dwa bezpośrednie pojedynki w fazie finałowej. Najpierw, 21 sierpnia, odbędzie się spotkanie w Gdańsku, natomiast 11 września ponownie zmierzą się w Gnieźnie.