Patryk Dudek po zawodach w Melbourne wyznał, że prawie umknął mu moment, w którym podczas Grand Prix Australii zapewnił sobie srebrny medal IMŚ. Jego wicemistrzostwo jest najlepszym wynikiem debiutanta w cyklu od czasu jego utworzenia w 1995 roku.

Choć zapisał się tak wyjątkowo w dziejach dyscypliny, Dudek wyjawił, że ta chwila prawie go ominęła, bo tak był skoncentrowany na swojej pracy. - Kiedy wygrałem w swoim trzecim biegu, to zjechałem do parku maszyn. Gdy jednak zobaczyłem, jak idzie do mnie mój team i mechanicy, to pomyślałem jestem teraz drugi. Pojadę jeszcze jedno okrążenie. Zapomniałem o punktach. Byłem tak skupiony na zawodach przez cały ich czas – powiedział Patryk Dudek.

Srebrny medalista IMŚ podkreśla, że bardzo solidnie wykonuje swoją pracę, która się opłacała. - Jestem przeszczęśliwy, bo jestem pierwszym zawodnikiem, który zajmuje drugą pozycję w swoim pierwszym sezonie. To jest moja praca i wykonuję ją bardzo solidnie przez cały czas. Teraz w Melbourne okazało się, że się opłaciła. Dzięki niej jestem teraz drugim żużlowcem świata. Myślę, że wszyscy w Polsce też się teraz cieszą. Dziękuję teamowi, sponsorom, dziewczynie, rodzinie i wszystkim, którzy ze mną na to pracowali - mówił po zawodach Dudek.

Tak wspaniały debiut sprawia, że Polak trafia do grona faworytów do zdobycia mistrzostwa świata w 2018 roku. Dudek zachowuje jednak spokój. Nie chce osiadać na laurach po tym czego dokonał oraz wyglądać zbyt daleko w przyszłość. - Co było w sobotę, to było w sobotę. Nie wiemy, co się wydarzy w przyszłym roku. Zostańmy w tym, który jest. Teraz w Polsce czeka mnie impreza ze sponsorami. Potem jadę na wakacje z dziewczyną i przyjaciółmi, a dalej znów do Polski i znów do ciężkiej pracy. Nic się nie zmienia - zapewnia nowy wicemistrz świata.