Patryk Dudek zajął trzecie miejsce w drugim finałowym turnieju Indywidualnych Mistrzostw Świata w Lendavie. Junior Stelmetu Falubazu zdobył 11 punktów. Dla DuZersa był to pierwszy start w tegorocznych finałach. Dwa tygodnie temu zawodnik nie mógł pojechać w Lonigo, gdyż przechodził rehabilitacje kontuzjowanego nadgarstka.

- Piątkowy trening był wymagający, bo tor był bardzo wyrywny i odczuwałem ból w nadgarstku. Dziś początkowe biegi były dla mnie takie asekuracyjne, po tej wywrotce organizm mi tak się "nabuzował", że czuję przepływ adrenaliny i chęć do jazdy - powiedział w rozmowie z eSpeedway.pl Patryk Dudek.

Dudek może mówić jednak o pechu, bo gdyby nie upadek na prowadzeniu w jedenastej gonitwie, pewnie triumfowałby w imprezie. - Mogło być pierwsze miejsce, ale zająłem trzecie. Jednak tor był dziurawy, szczególnie trzeba było uważać przy krawężniku. Jechałem akurat z trzeciego pola i chciałem założyć całą stawkę. Wiedziałem, że wjeżdżam w te koleiny. Myślałem, że przytrzymam ten motocykl, ale niestety było to nie do opanowania i skończyło się upadkiem. Na szczęście był niegroźny - dodał DuZers.

W klasyfikacji generalnej po dwóch rundach finału IMŚJ prowadzi Maciej Janowski, a Dudek plasuje się na dziesiątej pozycji. - Maciek może odskoczy od reszty stawki, bo jest żużlowcem takiej dobrej klasy. Reszta zawodników jest taka, gdzie każdy może wygrać z każdym. Bracia Pawliccy mieli dzisiaj słabszy dzień, ale uważam, że w kolejnych zawodach mogą być rywalami, tak samo jak Michael J. Jensen. Zostało pięć rund i jeszcze wszystko może się rozstrzygnąć - zakończył Dudek.