Po czterech rozegranych spotkaniach żużlowcy zielonogórskiego Stelmet Falubazu mają na swoim koncie sześć "oczek". Mimo niepełnego dorobku, zielonogórzanie są dotąd niepokonani. Aż dwukrotnie ich mecze kończyły się podziałem punktów. Miało to miejsce przed własną publicznością przeciwko Aforti Startowi Gniezno oraz w zeszły weekend w Łodzi. Szkoleniowiec drużyny zapytany o ostatni remis odczuwa niedosyt.

- Na pewno pozostał niedosyt, bo mecz rozpoczęliśmy dobrze. Wyszliśmy na prowadzenie, ale gospodarze doszli do głosu i zdołali nas nawet przegonić. Końcówka była świetna w wykonaniu obu ekip. Niestety, nie ustrzegliśmy się błędów i dlatego mamy tylko remis. Szkoda taśmy Rohana w ostatnim biegu, bo nie wiadomo, jaki byłby finał. Z drugiej strony możemy się cieszyć, że odpalił nam Mateusz Tonder, który pojechał dwa świetny biegi - mówi Piotr Żyto.

Żyto jest świadomy, że "prawdziwa jazda" rozpocznie się dopiero w fazie play-off - Jestem zadowolony, że jeszcze nie przegraliśmy. Ta drużyna ma duży potencjał i rezerwy. Wierzę, że będziemy jechać coraz lepiej, bo niektórzy mają jeszcze wahania formy. Trzeba to ustabilizować, ale jest na to czas. Trzeba pamiętać, jaki mamy system rozgrywek. W rundzie zasadniczej najważniejsze jest zbieranie punktów i dlatego cieszę się, że nie przegrywamy. Z formą należy trafić na fazę play-off, bo wtedy rozstrzygnie się kwestia awansu - dodaje.

Żyto ma wrażenie, że każdy przeciwnik jest dodatkowo zmobilizowany w spotkaniach przeciwko Stelmet Falubazowi - Jest na pewno ciężko, bo czuć, że każdy szykuje się mocno na mecze z Falubazem. Podwójna mobilizacja jest naprawdę widoczna. Każdy rywal bardzo chce nas pokonać, ale byliśmy świadomi, że tak może to wyglądać - kończy.