W tym roku dużo się działo w Daugavpils. W mieście zmieniły się władze, które nie są już tak pro żużlowe. W pewnym momencie informacje napływające z Łotwy były tak złe, że pod znakiem zapytania stał nawet kolejny sezonu Lokomotiwu w polskiej lidze. - Najgorsze już za nami. Może być tylko lepiej - uspakaja Nikołaj Kokin, trener drużyny.

- Na 100 procent wystartujemy w Nice 1. PLŻ w sezonie 2018 – zapewnia Kokin. – Nie potrafię jednak powiedzieć w jakim pojedziemy zestawieniu. Najbardziej realna opcja to jazda narodowym składem i zatrzymanie naszych krajowych liderów. Nie będzie to jednak łatwe, bo Bogdanow czy Puodżuks po dobrym sezonie mogą być kuszeni przez polskie kluby.

Obecnie na Łotwie jest wysyp młodych zawodników. W klubie trenuje dziesięciu juniorów, kolejnych tylu pracuje w szkółce. - Swoje robi wsparcie dla młodzieży z miasta, ale także polskie rozgrywki o DMPJ – podkreśla Kokin.

Najbardziej wartościowym obcokrajowcem w tym sezonie był Timo Lahti. Czy Fin zostanie w Lokomotiwie? - Trudno powiedzieć – przyznaje Kokin. – Zdecydowanie za wcześnie o tym mówić. Na pewno by nam się przydał. Taki obcokrajowiec chciałby mieć jednak gwarancję, że jak nie będzie zawodził, to pojedzie we wszystkich meczach. To oczywiście wiąże się z kosztami. My na razie nie wiemy jakim będziemy dysponowali budżetem.

Warto podkreślić, że Łotysze mają już nie tylko zawodników z Daugavpils. W rozegranych tydzień temu mistrzostwach kraju na torze pojawiło się dwóch żużlowców z Rygi. - Robimy wszystko, aby za kilka lat także tam był silny ośrodek żużla. Może też uda się ich zgłosić do ligi polskiej? – kończy Kokin.