Niels Kristian Iversen ma podjąć decyzję na temat startu w Melbourne w tym tygodniu. Duńczyk dochodzi do zdrowia po złamaniu ramienia i po intensywnej rehabilitacji w Hiszpanii ostatnio wrócił do domu w Wielkiej Brytanii. Od jego kontuzji doznanej podczas ligowego meczu w Gorzowie minęły juz dwa miesiące.

Iversen nie liczy się już w walce o czołową ósemkę Indywidualnych Mistrzostw Świata, ale dobry wynik w QBE Insurance SGP Australii może zwiększyć jego szanse na stałą dziką kartę. Brązowy medalista mistrzostw sprzed czterech lat chciałby pojechać choć raz przed końcem sezonu, ale dopóki jego ramię nie będzie sprawne, to nie podejmie ryzyka.

- Idzie trochę wolno. Ogólnie jest w porządku, ale nadal trochę zbyt powoli. Spodziewałem się więcej na tym etapie. W tym tygodniu będę musiał podjąć decyzję dotyczącą Melbourne. Jesteśmy przygotowani. Poleciały tam moje motocykle. Mam wizę. Wszystko jest gotowe. Jeśli nie będę czuł się w 100 procentach zdolny do jazdy, to nie zamierzam się tam wybierać. Sprawa jest ciągle otwarta, a ja nie tracę nadziei. Najważniejsza kwestia dla mnie to stuprocentowa zdolność do jazdy - mówi Niels-Kristian Iversen.

Nawet w przypadku wylotu do Australii, żużlowiec chciałby mieć możliwość wcześniejszego treningu. - Byłoby chyba głupio wybierać się tam bez żadnego kontaktu z motocyklem. Jeśli nie jeździło się od dwóch i pół miesiąca, to przygotowanie nie będzie najlepsze. Nie można zwyczajnie przylecieć i liczyć, że pójdzie wybitnie, chcę być pewny, że zrobię swoje. Gdybym był gotów do treningów przed wylotem, to wiem, że będę mógł się ścigać. Wszystko się wyjaśni w tym tygodniu. Musimy czekać - powiedział.