Tylko szampan na podium i znów gonitwa. Robota wykonana, trzeba wracać! Po zwycięstwie w Auckland, Martin Smolinski nie ma ani chwili wytchnienia. Sensacyjny zwycięzca pierwszej Grand Prix wrócił do kraju i już myśli o kolejnych startach.

- Przepraszam, ale złapaliście mnie przy okienku do odprawy paszportowej. Właśnie wylądowałem w Lodynie. Po południu będę już w Monachium – słyszymy w słuchawce od kapitana reprezentacji Niemiec.

Ciągły pośpiech i zastanawianie się czy oby na pewno wszystko zostało zabrane. Mimo, że zespół SR Speed Performance funkcjonuje perfekcyjnie, w tym zamieszaniu i ciągłej walce z czasem, zawsze jest jakaś obawa, że coś można zgubić. I tak też się stało!

- Mam problem w Wielkiej Brytanii! Miałem identyczną torbę co pewna kobieta. I oczywiście z taśmy bagażowej, pani zgarnęła moją a nie swoją. I teraz trzeba to wszystko odkręcić. Cóż, podróże kształcą.

- Wracając jednak do wydarzeń w Nowej Zelandii, nie było czasu praktycznie na nic poza speedwayem. Do późnych godzin wieczornych po zawodach odbierałem gratulacje smsem, mailowo czy telefonicznie. Fajnie, że już dziś będę w domu. Już widzę, jak ciężki sezon mnie czeka - dodaje Martin Smolinski.

Niemiec myśli już o kolejnych startach i oczywiście o turnieju par przed własną publicznością. - To będzie, bez wątpienia - największa impreza żużlowa w Niemczech w tym roku. Zobaczymy w jakiej sytuacji będę po GP Polski w Bydgoszczy. Na tę chwilę, głośno myślę, analizuję. Może w Landshut pojadę na motocyklu z Grand Prix – kończy Smolinski.  

Tymczasem przypominamy, że kolejna runda Speedway Best Pairs Cup już 10 maja w niemieckim Landshut! Bilety dostępne w serwisie www.etix.com