Nicolai Klindt ma za sobą kolejny bardzo dobry sezon na zapleczu PGE Ekstraligi. Duńczyk po obecnym sezonie awansował w hierarchii żużlowców z kraju Hamleta i zaczyna otwarcie mówić o realizacji swojego marzenia z dzieciństwa, czyli zostania żużlowym mistrzem świata. Wielu pewnie uzna ten cel za niemożliwy do zrealizowania, ale Klindt nie zamierza się poddawać.

Oprócz solidnych występów w barwach Arged Malesa Ostrowa Wielkopolskiego, Duńczyk miał okazję wystąpic w najwyższej klasie rozgrywkowej. W meczu przeciwko Betard Sparcie Wrocław pojechał jako gość w barwach Moje Bermudy Stali Gorzów i zdobył 11 punktów, co pokazuje, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi, w tym z medalistami Grand Prix. Nie wiem czy jest to możliwe, ale ciężko pracuje, żeby zostać kiedyś mistrzem świata. Marzę o tym, od kiedy miałem pięć lat. W ciągu najbliższych trzech lat, chcę zakwalifikować się do cyklu Grand Prix. - powiedział Klindt.

Rozmawiałem o tym z Jacobem Olsenem (działacz żużlowy z Vojens), najpierw stwierdził, że oszalałem. Przyznał też, że od kiedy związałem się z klubem z Vojens poczyniłem ogromny progres w sposobie podejścia do pracy, koncentracji oraz zarządzania moim teamem. Powiedział, że nie jest to niemożliwe. - dodaje zawodnik.

Ilość czasu, pracy i pieniędzy, które włożyłem w żużel jest zbyt duża żeby się poddać. Jazda w Grand Prix jest czymś, o czym od zawsze marzyłem i co jestem w stanie osiągnąć, ale nie chcę być zawodnikiem, który w każdej rundzie jest 12 czy 14. Chcę tam jeździć i osiągać dobre wyniki. Sądzę, że osiągnąłem już taki poziom, że mogę walczyć z najlepszymi, więc moim celem na ten sezon jest awans do cyklu - podsumowuje Klindt.