Erupcja islandzkiego wulkanu, o której ostatnio jest bardzo głośno dała się także we znaki trzykrotnemu Mistrzowi Świata Nickiemu Pedersenowi. Duńczyk wystartuje dziś w lidze szwedzkiej w meczu pomiędzy Lejonen Gislaved a Dackarna Malila. Aby nie ryzykować utknięciem na lotnisku Power wybrał się na mecz samochodem.

Problemy logistyczne ma teraz każdy zawodnik który startuje w co najmniej kilku ligach, do tego dochodzi jeszcze pierwsza runda Grand Prix, która odbędzie się już w najbliższą sobotę na stadionie w Lesznie. Zdaniem Pedersena obecna sytuacja znacznie komplikuje spokojne podróżowanie po europie, i jak powiedział za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej najpewniejszym środkiem transportu w chwili obecnej są cztery kółka.

 Nie mam zamiaru ryzykować utknięciem na lotnisku. Moje następne spotkanie mam we wtorek w Szwecji, ale do tego czasu jeszcze nie będzie wiadome czy samoloty już zaczną normalnie kursować. Podróż z Danii planuje wcześniej tak aby nie było nie potrzebnego stresu że nie dotrę na czas. Na chwilę obecną nikt nie wie od kiedy będziemy mogli normalnie latać, mój Team wyjeżdża już w czwartek do polski busem tak aby uniknąć nie potrzebnych komplikacji. Jeszcze nie podjąłem decyzji czy my również podążymy ich śladem, czy może inaczej to zorganizujemy. Jednak sprawą najważniejszą jest to że mam pewność startu we wtorkowym meczu w Szwecji. Będzie to ostatnia okazja do potrenowania przed sobotnią rundą Grand Prix – powiedział Nicki Pedersen.