O niesamowitym pechu może mówić lider ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz, Nicki Pedersen. Duńczyk, który dwa tygodnie temu uczestniczył w groźnym wypadku w lidze duńskiej, w którym doznał złamania żeber i przebicia płuca, szybko zdołał się pozbierać i wystartować w niedzielnym meczu GKM-u przeciwko Fogo Unii Leszno. Niestety, już w swoim pierwszym starcie uczestniczył w fatalnym karambolu spowodowanym przez Piotra Pawlickiego. Kontuzja Duńczyka tym razem jest o wiele bardziej poważniejsza, a jego samego prawdopodobnie nie zobaczymy już na torze w tym sezonie. 

U Nickiego Pedersena po badaniach w grudziądzkim szpitalu zdiagnozowano złamanie miednicy w dwóch miejscach, a także złamanie panewki kości biodrowej. Tak poważne urazy najprawdopodobniej wykluczą starty Pedersena w tym sezonie. 

- Prawa noga nie mieściła się w misce stawu biodrowego, wczoraj wieczorem została zoperowana i teraz jest rozprostowana. Moja miednica jest złamana w dwóch miejscach i będę miał wszczepioną płytkę, która ustabilizuje złamania. Zdecydowałem się na lot do Danii, gdzie duńscy lekarze są gotowi mnie operować – przekazał Pedersen.

Zawodnik po upadku stracił dużo krwi, a powodem tego faktu była śruba mocująca łańcuch, która przebiła nogę Duńczyka. - We wtorek powinniśmy mieć nowe wyniki badań, a jak tylko polscy lekarze dadzą zgodę i będę mógł polecieć, to zrobię to specjalnym transportem medycznym. Boli mnie niemiłosiernie, podają mi środki przeciwbólowe. Mam nadzieję i wierzę, że przez to przejdę, ale tym razem perspektywa jest oczywiście długa. - dodał trzykrotny mistrz świata.