Niels Kristian Iversen, popularny Puk, oświadczył, że wciąż startuje z obolałym nadgarstkiem, który daje mu we znaki podczas jazdy. Duńczyk, który po fatalnym początku sezonu i kontuzji, która wykluczyła go z życia na kilka tygodni, zaczyna wracać do wysokiej dyspozycji. Jego forma znalazła uznanie w oczach Jana Staechmanna, selekcjonera kadry z Półwyspu Jutlandzkiego. 

Iversen za dużo stracił już sezonu w skutek kontuzji ramienia, więc nie ma zamiaru zwalniać tempa z powodu nadgarstka. Niels odczuł, że z tą częścią ciała jest coś nie tak podczas przegranego 43:44 meczu duńskiej Superligi w Slangerup. A miało to miejsce piątego maja, czyli ponad dwa miesiące temu. Uraz nie daje o sobie zapomnieć, ale powołanie do kadry na zbliżający się wielkimi krokami Puchar Świata, działa jak dobrej klasy znieczulacz. - Uderzyłem również nadgarstkiem, kiedy złamałem ramie. Ale ono było w znacznie poważniejszym stanie i wymagało opieki bardziej niż nadgarstek - mówi Iversen. 

Jak mówi reprezentant Kraju Hamleta nie bardzo jest, co zrobić z kontuzją nadgarstka. - Bardzo mnie boli i zaczyna sprawiać mi problemy podczas jazdy, ale po prześwietleniach lekarze powiedzieli mi, że nie bardzo jest jak temu zaradzić. Pęknięcie jest malutkie - wyjaśnia zawodnik Falubazu Zielona Góra. - Muszę po prostu jak najwięcej odpoczywać i pozwolić mu się zrosnąć samemu - dodaje. - Bardzo cieszę się, że nie muszę w związku z nim przechodzić operacji i tak straciłem już kawał roku na siedzenie w domu - zakończył.