Trener drużyny Speedway Wandy Kraków po meczu nie był zbyt zadowolony z powodu pechowej porażki z drużyną ŻKS Ostrovii Ostrów. Menadżer gospodarzy przyznał, że jego drużyna borykała się z bardzo dużą ilością pechowych sytuacji, poczynając od braku potwierdzenia dla startów Tobiasa Buscha po pechowe defekty maszyn zawodników.

Mirosław Korbel przyznał, że wiele nieszczęść spotkało jego drużynę, ale i skrytykował niektórych zawodników. - Byliśmy blisko, ale drużyna nie była gotowa na taką ilość pecha. Albo zdarzył się defekt na prowadzeniu, albo taśma Kenniego Larsena. Faktycznie on pojechał dopiero w dziesiątym biegu. Miał zdobywać punkty w pierwszej fazie. Niestety w pierwszej połowie nie zrobił niczego. Ago potrenował, potrenował i właściwie nie dołożył nic. Znamy problemy z Buschem i wszystko się nakładało. Drużyna przyjezdna miała dużo szczęścia i wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej – przyznał po meczu trener Speedway Wandy Kraków.

Dzisiejsze prognozy dla Krakowa nie były zbyt optymistyczne i nie wiadomą było, czy można było spodziewać się prażącego słońca, czy ulewnych deszczów. Dlatego też przygotowanie toru było przez długi czas wielką niewiadomą. Ostatecznie zawodnicy jechali na twardym torze. - Wiem, że tor przyczepny byłby może lepszy, ale trzeba mieć też sprzęt. Nasze traktory nie mogły wszystkiego uciągnąć, także trzeba jechać na tym co mamy. Na następne spotkanie pojedziemy do Opola. Będzie twardo, twardo i na pewno twardo, więc zawodnicy muszą o tym wiedzieć, że są twarde i przyczepne tory. Przy tej pogodzie jak dzisiaj była, czyli zapowiadane deszcze robiąc przyczepny tor no to trener musiałby chyba nieźle wykombinować – dodaje Mirosław Korbel.