Przemysław Pawlicki nie ma co liczyć, że będzie szóstym Polakiem startującym w sobotniej rundzie Grand Prix Polski w Gorzowie. W miejsce Nielsa-Kristiana Iversena pojedzie Czech Vaclav Milik. W tym momencie nic też nie wskazuje na to, że podczas zawodów miałoby zabraknąć Petera Kildemanda. Zawodnik podejmie się próby startu w zawodach mimo złamanego palca prawej ręki.

Sam tryb podejmowania decyzji może zaskakiwać, bo do tej pory nie zdarzało się zbyt często, by w cyklu było aż tylu kontuzjowanych zawodników. W Gorzowie nie będzie aż trzech stałych uczestników cyklu. Grega Hancocka i Nickiego Pedersena zastąpią zawodnicy z listy rezerwowej, czyli Peter Kildemand i Martin Smolinski. Kolejny na liście oczekujących był Max Fricke. Australijczyk nie jest jednak zdolny do jazdy i z tego powodu organizatorzy cyklu sami musieli wyznaczyć zawodnika, który zastąpi Iversena. Padło na Vaclava Milika.

Zastanawiać może co stanie się, gdy swój udział w zawodach odwoła Kildemand. Z naszych informacji Przeglądu Sportowego wynika, że wtedy brani pod uwagę będą Kenneth Bjerre i Michael Jepsen Jensen. Organizatorzy za wszelką cenę chcą uniknąć sytuacji, w której w pojedynczych zawodach GP startowałoby aż sześciu biało-czerwonych.

Przypomnijmy, że już wcześniej dziką kartę na te zawody otrzymał Krzysztof Kasprzak. Oprócz niego w Gorzowie wystartują: Maciej Janowski, Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik i Piotr Pawlicki. Rezerwowymi będą z kolei Kacper Woryna i Oskar Polis.