Reprezentacja Danii utrzymała prowadzenie w serii Speedway Best Pairs Cup, po drugiej rundzie, która odbyła się w sobotę na torze w niemieckim Güstrow. Z powodu niedyspozycji Nickiego Pedersena szansę występu otrzymał Mikkel Bech. Młody zawodnik na torze pojawił się trzykrotnie i wywalczył jedno oczko.

Młody Duńczyk podkreślił, jak wielkie znaczenie miały w sobotnich zawodach pola startowe. Z pewnością gdyby były równe, oglądalibyśmy jeszcze ciekawsze zawody. Nasz rozmówca na tym niemieckim owalu do tej pory startował tylko raz. – Te zawody były naprawdę bardzo ciężkie. Tor był zmienny, czasami był dobry po zewnętrznej, a czasami bliżej krawężnika. Dodatkowo Nicki był dzisiaj chory i nie jechał tyle biegów, ile zakładał, dlatego mi udało się pojechać w kilku wyścigach, w których było dobrze wystąpić i nabyć więcej doświadczenia. Nie zdobyłem jednak tylu punktów, ile chciałbym wywalczyć. Na tym torze startowałem do tej pory raz, było to w roku 2012, zatem już kilka lat temu - powiedział Mikkel Bech.

Specyfika toru, na którym linia mety jest tuż za wyjściem z drugiego łuku, intryguje niejednego. Mikkel podkreśla, że z powodu warunków ten owal nie był tak dobry dla zawodników, jak powinien i jak może być. – Ten tor jest nieco inny, w porównaniu do innych torów, na których się ścigamy. Sądzę, że jest on dobry, jednak w tych zawodach był nieco śliski w porównaniu do tego, jaki może być. Normalnie jest więcej przyczepności po zewnętrznej, jednak w sobotę było trochę za ślisko - zaznaczył.

Sporą niespodzianką był brak w kilku duńskich wyścigach Nickiego Pedersena. Jak się okazało zmagał się on z dolegliwościami, które nie pozwoliły mu wziąć udziału w całych zawodach. Na tym poniekąd skorzystał z kolei Bech, który zaliczył swój debiut w SBPC. – Nicki miął gorączkę. Był po prostu chory, nie czuł się zbyt dobrze i czuł się nieco zamroczony, chodząc po parkingu. Nie mógł się na czymś dłużej skupić i jego ciało nie było w 100% sprawne.

Mikkel nie jest pewny startu w ostatniej rundzie, która odbędzie się w jego ojczyźnie, na torze w Esbjerg. Jest jednak przekonany, że Dania na własnym obiekcie obroni pozycję lidera i powalczy o zwycięstwo w całej serii. – Nie wiem, czy znajdę się w drużynie w Esbjerg, jednak bez względu na to, jestem przekonany, że Nicki i Niels skopią tam wszystkim tyłki (uśmiech). Obaj prezentują się tam bardzo dobrze, zwłaszcza Iversen, który jeździ tam częściej. Sądzę, że ten tor w Esbjerg będzie dla naszej drużyny dużą przewagą. Niels jeździ tam na co dzień, Nicki również prezentuje się tam dobrze. Sądzę, że będzie dobrze - przyznał szczerze Duńczyk.

Długi sezon dopiero się rozpoczyna, dlatego zapytaliśmy Mikkela o jego cele na ten sezon. Jak się okazuje nie ma on zamiaru wystąpić w eliminacjach do Speedway Grand Prix, ale również i w tych do Speedway European Championships. Dodatkowo założenia przedsezonowe wolałby on zachować dla siebie. – Chciałbym zachować swoje cele dla siebie. Razem ze swoim teamem pracujemy nad osiągnięciem pewnych założeń i chcemy, aby to zostało tylko w naszym gronie - podkreślił na koniec dosyć tajemniczo Mikkel Bech.