W sobotę w argentyńskiej miejscowości Bahía Blanca zakończyła się rywalizacja o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Mimo wygranej Macieja Janowskiego z kompletem punktów, Michael Jepsen Jensen obronił przewagę wywalczoną we wcześniejszych sześciu finałach, detronizując właśnie zawodnika Azotów Tauronu Tarnów.

Duńczyk w klasyfikacji końcowej wyprzedził Polaka o zaledwie jeden punkt. To sugeruje, że rywalizacja o tytuł najlepszego juniora świata była niezwykle trudna. - Tak, było bardzo ciężko. Maciej jest naprawdę szybki. Mogłem w ostatniej rundzie stracić dwa punkty. Chciałem obronić przewagę i to udało się - mówi Liglad.

Organizacja dwóch ostatnich finałów, zaplanowanych w Argentynie, była wielką niewiadomą. Zawodnicy startujący na co dzień w Europie nie kryli, że nie wiedzą czego mogą się spodziewać po zawodach w Bahía Blanca. Nowo kreowany Indywidualny Mistrz Świata Juniorów ocenia jednak pozytywnie południowoamerykański speedway. - Tamtejszy żużel jest w porządku. Mają wiele problemów, ale myślę, że w przyszłości będzie lepiej - twierdzi.

W ostatnich dniach w Argentynie panują temperatury powyżej 30°C, podczas gdy Europa powoli szykuje się do zimy. Południowoamerykański klimat nie przekonał jednak Michaela do pozostania tam na posezonowe wakacje. - We wtorek rano wracam do domu, razem z innymi chłopakami. Chcę spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi - zdradził.

Michael Jepsen Jensen (czerwony) odebrał Maciejowi Janowskiemu (niebieski) tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów