Indywidualne Mistrzostwa Australii znajdują się już na finiszu. Po czterech rozegranych rundach w klasyfikacji generalnej przewodzi Max Fricke. Zawodnik Betard Sparty Wrocław triumfował w trzech turniejach. Niedawno zakończone zmagania w Wodondze również padły łupem 22-latka.

Żużlowiec urodzony w Mansfield w czwartkowych zawodach tylko raz oglądał plecy rywala. Było to w jego inauguracyjnej gonitwie. Wówczas pokonał go Sam Masters. Później reprezentant ekipy z Dolnego Śląska był już nie do pokonania i stanął na najwyższym stopniu podium z dorobkiem 18 punktów. - Wybór pierwszego pola w finale okazał się dla mnie delikatną przewagą. Wygrałem start i dowiozłem trzy punkty do mety. Rohan Tungate był bardzo groźny, ale udało mi się dojechać do mety przed nim – powiedział.

W klasyfikacji generalnej sprawa wydaje się już jasna. Max Fricke ma bowiem aż osiem „oczek” przewagi nad drugim Chrisem Holderem i tylko kataklizm może odebrać mu tytuł mistrzowski. Sam zainteresowany nie zamierza jednak lekceważyć rywali i deklaruje, że w zmaganiach kończących cykl da z siebie wszystko. - Tu chodzi o zdobywanie jak największej ilości punktów. W klasyfikacji generalnej jest duży ścisk, więc staram się robić co w mojej mocy by uzbierać sporo „oczek”. Trzeba być z przodu i cały czas zbierać punkty. Przede mną ostatnia runda, w której muszę zachować pełną koncentrację i mam nadzieje, że ułoży się ona po mojej myśli. Nie chcę jednak zapeszać, ponieważ bardzo łatwo można utracić kilka „oczek”. Muszę po prostu być konsekwentny, kończyć każdy wyścig i inkasować jak najwięcej punktów – zakończył 22-latek.