SC Żarnowica po raz pierwszy od wielu lat wraca do rozgrywek ligi czeskiej i z tego powodu najbardziej cieszy się Martin Vaculik, który nie pamięta kiedy ostatni raz drużyna z jego miasta walczyła o najważniejsze trofea. Dzięki jego obecności klub nie ma problemów z brakiem chętnych do trenowania żużla.

Coraz więcej Słowaków chce iść w ślady żużlowca Stali Gorzów. Ten zaś chwali postawę działaczy klubu.

- Jeszcze do niedawna byłem w klubie zupełnie sam. Potem grupa ludzi postanowiła to zmienić i w ciągu kilku lat udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeżeli tylko ma się chęci można zbudować coś z niczego. Przecież nawet w Żarnowicy jeszcze do niedawna mało osób słyszało o żużlu i nikt nie przypuszczał, że tak szybko można zbudować klub żużlowy. Dla mnie to powód do wielkiej dumy - opowiada Martin Vaculik.

Obecnie w Żarnowicy trenuje regularnie ośmiu zawodników, którzy już za kilka lat mogą stanowić o sile reprezentacji Słowacji. - Dzięki startom w lidze czeskiej koledzy nabiorą niezbędnego doświadczenia i będą gotowi na większe wyzwania. Już teraz mogę jednak powiedzieć, że jedno z marzeń się spełniło.  

Występy w lidze czeskiej oznaczają dla Vaculika brak możliwości startów w lidze duńskiej. Zawodnik już wcześniej zdecydował, że w tym roku priorytetem pozostają starty w PGE Ekstralidze, Grand Prix i Elitserien. Słowak nie będzie więc potrzebował dodatkowych startów w środku tygodnia.