Martin Vaculik wraca już do znakomitej formy, którą imponował przed odniesioną kontuzją kostki na początku sezonu. W rozgrywkach ligowych popularny „Vacul” spisuje się bardzo dobrze od kilku ostatnich spotkań i jak do tej pory jego jedyną wadą były turnieje Grand Prix. 11 sierpnia jego zła seria w zmaganiach o miano najlepszego żużlowca globu została przerwana, ponieważ Słowak wziął udział w wielkim finale Grand Prix Skandynawii w Malilli.

Sytuacja sympatycznego zawodnika w klasyfikacji generalnej cyklu nie jest jednak do pozazdroszczenia. Jeździec urodzony w Žarnovicy znajduje się na piętnastym miejscu i ma ogromną stratę do czołowej ósemki, która ma zagwarantowany start w przyszłorocznej edycji Grand Prix. Słowaka uratować może jedynie dobra wola organizatorów, którzy mogą przyznać mu stałą dziką kartę. - Nie myślę o dzikich kartach, Mogę zrobić tylko tyle, ile jest pod mogą kontrolą. W zeszłym roku BSI i FIM dały mi dziką kartę, ale jeszcze wielu, wielu dobrych zawodników na świecie, którzy prezentują bardzo wysoki poziom, a ludzie chcą ich oglądać. Co będzie, to będzie. Ja po prostu postaram się jak najlepiej i to wszystko – przekazał 28-latek.

Już w najbliższą sobotę najlepsi zawodnicy świata przyjadą do Gorzowa, gdzie odbędzie się siódma runda tegorocznego cyklu. Martin Vaculik bardzo lubi obiekt przy ulicy Śląskiej. Ponadto dużym wsparciem będą dla niego tamtejsi kibice, z racji tego iż jest on kapitanem Cash Broker Stali. - Jestem bardzo podekscytowany jazdą w Gorzowie. Gorzów to jeden z najlepszych torów do dobrej jazdy, jakie istnieją: jest gładki, przyjemny, perfekcyjny i zawsze jest na nim dobre ściganie. Jest tam fajny stadion – zakończył.