Martin Gavenda w nadchodzącym sezonie miał reprezentować barwy SC Miszkolc, jednak węgierski zespół nie otrzymał licencji na starty w polskiej drugiej lidze. Czech bardzo żałuje, że nie będzie mógł wystartować w naszej lidze, jednak nie załamuje się i szuka sobie startów w innych krajach. Ostatnio wystartował w Austrii, gdzie zajął wysokie czwarte miejsce.

- To wielkie derby. Zawsze mecze tych zespołów wszystkich elektryzowały. To tak jak w hokeju. Każdy zespół chce wygrać, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Mamy nadzieję, że uda nam się wygrać, nam czyli Słowakom - mówi Czech Martin Gavenda, na temat pojedynków reprezentacji Czech i Słowacji. -  Czesi mieli pierwotnie przyjechać z juniorami w składzie, tak więc umówiłem się ze Słowakami, że mogę wystartować dla ich klubu. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, więc problemów nie było. Ponadto mam taki przyjazny osobisty stosunek z klubem z Żarnowicy.

Czech ostatnio wystartował w zawodach Alpha Adria na torze w Natschbach-Loipersbach, gdzie zajął wysokie czwarte miejsce z dorobkiem 9 punktów. - Podoba mi się tutaj. Są mili ludzie, bardzo przyjazna atmosfera i świetny tor. Wyścigi odbywają się na bombowym torze. Mam w miarę blisko. Mieszkam na Morawach w Żlinie, więc do Austrii mam ok. 200 kilometrów. 

Martin Gavenda przed sezonem podpisał kontrakt na występy w polskiej lidze z SC Miszkolc, jednak ostatecznie klubu z Węgier nie zobaczymy w tym roku w polskich rozgrywkach. - Żałuję, że nie będę mógł tutaj jeździć. Tydzień przed tą decyzją pisali do mnie, że będzie dobrze i dadzą mi jeszcze znać później. Niestety dostałem e-maila, że nie wystartują w drugiej lidze i rozwiązują ze mną kontrakt. Szukam czegoś w Polsce, ale obecnie nie można kontraktować zawodników i nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Bardzo chcialbym jeździć w Polsce - kończy żużlowiec.