Marek Cieślak będzie prowadził kadrę w sezonie 2010. Kontrakt podpisze pod koniec tego miesiąca - powiedział przewodniczący GKSŻ Piotr Szymański, który rozmawiał z trenerem po tym, jak prezes Betardu Wrocław Krystyna Kloc zagroziła, że nie zgodzi się na to, by szkoleniowiec drużyny z Dolnego Śląska nadal łączył stanowiska. Przede wszystkim chodziło jej o olbrzymie zaangażowanie Cieślaka w pracy z reprezentacją.

- Nie chcę zabierać kadrze opiekuna, ale nie może być tak, że klub na tym traci - zauważyła pani prezes dodając, że mniejszy zakres obowiązków rozwiązałby problem. Czy deklarację Szymańskiego można odebrać jako zgodę na żądania szefowej Betardu?

- Nic więcej, ponad to, że się dogadaliśmy, nie powiem. No może tylko to, że Marek ma jeszcze kilkanaście dni czasu, żeby poukładać sprawy w klubie - wyjaśnia Szymański.

Nieoficjalnie jednak wiadomo, że w tym sezonie Cieślak nie będzie pracował z reprezentacją tak intensywnie jak w poprzednim, kiedy to kadrze poświęcił 40 dni. Ta liczba wynika z rachub Szymańskiego, choć we Wrocławiu mają inne wyliczenia. Kompromis jest jednak konieczny, bowiem Polski Związek Motorowy nie ma etatu dla trenera żużlowej reprezentacji. Natomiast umowa o dzieło oferowana Cieślakowi nie jest żadną miarą konkurencyjna w stosunku do Betardu. Nieoficjalnie wiadomo, że w związku trener dostaje 2500 zł brutto miesięcznie, a w klubie sześć razy więcej. PZMot chce jednak Cieślaka zatrzymać za wielką cenę, bo odnosi sukcesy.

Szkoleniowiec na pewno poprowadzi zespół w Drużynowym Pucharze Świata, a także w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów. Jego przyjazd na inne ważne zawody będzie uzależniony od dobrej woli pani prezes Kloc.