Szwedzki internacjonał Magnus Zetterström jest najstarszym debiutantem w cyklu Grand Prix w całej historii rozgrywania turniejów rangi mistrzowskiej. Szwed zmienił na pozycji nestora światowego żużla innego Skandywnawa Johna Jörgensena, który był stałym uczestnikiem cyklu w 1999 roku. 

Popularny Zorro w pierwszych zawodach w Lesznie zgromadził cztery punkty, nie był jednak z tego powodu w żaden sposób podłamany - Grand Prix to wielkie wyzwanie. Każdy wyścig tutaj jest strasznie trudny. Ja dziś zdobyłem cztery punkty, tyle samo co Greg Hancock, Tomasz Gollob uzbierał ich tylko o dwa więcej. Oczywiście jestem tutaj, aby wygrywać biegi, aczkolwiek nie jest to łatwe dla nikogo w tak wyrównanej stawce zawodników - mówi Zorro.

Zetterström wydaje się podchodzić z dużym dystansem do całej karuzeli, mimo iż z awansu do światowej elity cieszył się, niczym przysłowiowe dziecko. Teraz Szwed zaznacza, że nie tylko punkty się dla niego liczą - W Grand Prix chodzi tylko o wygrywanie, ale ja chcę również czerpać radość z jazdy w tej stawce i robię to. Cykl to nie czas na naukę, ale oczekuje, że dzięki niemu stanę się lepszym zawodnikiem - dodaje.

Ulubieniec gdańskich kibiców jest kolejnym żużlowcem, który podkreślił, że żaden mecz w jakiejkolwiek lidze na świecie nie może równać się poziomem trudności do jednego turnieju w Grand Prix - W meczu ligowym startuje dwóch góra trzech zawodników na światowym poziomie. Tutaj każdy z nich jest bardzo dobry. To w końcu szesnastu najlepszych żużlowców na świecie - zakończył sympatyczny reprezentant Trzech Koron.