Ósme miejsce zajął Lukas Dryml w 64. edycji turnieju o Zlatę Prilbę. Czech bez problemów wywalczył awans do półfinału, zostawiając w swojej grupie ćwierćfinałowej za plecami Fredrika Lindgrena oraz Rory Schleina. Gorzej doświadczonemu zawodnikowi poszło w kolejnej fazie, w której wywalczył tylko cztery punkty i przyszło mu wystartować w "małym finale". Tam uległ tylko Nickiemu Pedersenowi i ostatecznie zakończył swoje zmagania na ósmej pozycji.

- Zacząłem świetnie. Byłem bardzo szybki, w trzecim starcie próbowałem czegoś nowego i byłem jeszcze szybszy, lecz ostatecznie Rory mnie wyprzedził i wygrał. Tor był całkiem całkiem, próbowałem różnych ścieżek, raz udawało się, raz nie, jak na przykład w półfinale kiedy upadłem w pierwszej serii. Przez to miałem dużo strat do rywali. Sprzęt był doskonale przygotowany, ale popełniałem błędy na trasie, nie zawsze jest tak jak się chce - powiedział Lukas Dryml w rozmowie z portalem speedwaya-z.cz.

Starszy z braci Drymlów - Ales, awansował do wielkiego finału, w którym na mecie zameldował się na czwartej pozycji przegrywając z Grzegorzem Walaskiem, Fredrikiem Lindgrenem i Hansem Andersenem. Co o występie brata powiedział Lukas? - Było dobrze, bardzo się cieszę z sukcesu Alesa. Trochę tor był taki dziwny w finale, gdyż wyjechały traktory, ale dał radę uciec kilku rywalom.

Lukas ostatni bieg oglądał z trybun. Jak ocenia atmosferę wśród kibiców? - Fantastyczna sprawa. Ludzie dopingowali, krzyczeli, hałasowali, to było coś pięknego.

W ostatnim czasie były uczestnik cyklu Grand Prix przeszedł operację wyjęcia śrub z kontuzjowanej przed rokiem nogi - Tak, to prawda. W ubiegłym roku złamałem nogę podczas meczu w Birmingham i od tamtej pory miałem w niej gwoździe oraz śruby. Teraz przeszedłem zabieg ich wyjęcia i cieszę się ogromnie, że przetrwałem ten sezon bez kontuzji. Teraz pojadę z dziewczyną na wakację, odpocząć od trudnego sezonu, a później będę ciężko pracował nad przygotowaniem fizycznym do nowego sezonu.