Leon Madsen powrócił do składu Unii Tarnów w niedzielnym meczu Enea Ekstraligi na torze w Zielonej Górze. Duńczyk nadal odczuwa skutki upadku w lidze duńskiej i jego występ w meczu ze Stelmetem Falubazem, stał pod dużym znakiem zapytania.

- Decyzję o występie w meczu w Zielonej Górze podjąłem przed samym meczem. Nadal czuję się beznadziejnie po tym upadku w Danii, ale nie chciałem zawieść kolegów z drużyny oraz kibiców. Po meczu udałem się na badania do szpitala we Wrocławiu, gdyż miałem duże zawroty głowy – powiedział Leon Madsen.

Zawodnik Jaskółek przeszedł kolejne badanie tomografem komputerowym, aby sprawdzić czy nie ma jakiś większych obrażeń głowy. – Na szczęście badanie tomografem nie wykazały żadnych zmian w głowie, ale lekarze zalecili mi przerwę w startach. Miałem bardzo silne wstrząśnienie mózgu, dlatego muszę jeszcze parę dni odpocząć.

Duńczyk nie pojechał we wtorkowym meczu Elitserien i pojawi się na torze dopiero po tygodniowej przerwie. – Muszę odpuścić mecze w Szwecji, Danii i Polsce. Bardzo żałuję, że nie będę mógł pomóc moim kolegom, ale muszę być w pełni zdrowy, bo nie chcę stwarzać niebezpiecznych sytuacji na torze. Mam nadzieję, że powrócę na tor w zaległym meczu z Włókniarzem.

Madsen miał również problemy z tarczycą, ale jak sam twierdzi ten problem ma już załatwiony. – Sprawa tarczycy została ustabilizowana. Wyniki były dobre, ponieważ lekarze trafili z lekami. Oczywiście to leczenie nie zostało zakończone, ale już wszystko jest pod kontrolą. Teraz moim największym problemem to głowa i wierzę, że te parę dni odpoczynku pozwoli wrócić do normalnej dyspozycji – zakończył Duńczyk.

Leon Madsen chce powrócić na tor 6 czerwca w meczu Unii z Włókniarzem.