Miały być wielkie turnieje w Azji, a jak na razie żużlowej Ligi Mistrzów nie ma nawet w kalendarzu na 2017 rok. W FIM nikt nie wie jaka będzie przyszłość rywalizacji. Działacze rozkładają ręce, że nic nie wiedzą. Od przyszłego roku finał żużlowej Ligi Mistrzów z udziałem najlepszych drużyn Polski, Danii, W. Brytanii i Szwecji miał się regularnie odbywać poza Europą.

Mówiło się o Kuwejcie, Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W jednej ze stolic promotor miał ułożyć czasowy tor, na którym jeszcze w marcu doszłoby do rywalizacji.

Wygląda na to, że nic takiego nie nastąpi. W FIM nikt nic nie wie o planach na przyszłość. Działacze zachowują się tak, jakby tematu w ogóle nie było i rozkładają ręce, że nic oficjalnego nie wiedzą. Zresztą terminu Ligi Mistrzów nie ma nawet w oficjalnym kalendarzu na 2017 rok.

Na spotkaniu Komisji Wyścigów Torowych FIM, które dwa tygodnie temu odbyło się w Warszawie jej szef Armando Castagna zapytał się czterech federacji (Polska, Dania, Szwecja, W. Brytania), czy którakolwiek byłaby zainteresowana zorganizowaniem finału Ligi Mistrzów na własnym torze. Odpowiedź była jednoznaczna, że nie.

W projekt żużlowej Ligi Mistrzów weszła firma Team Player, która wykupiła prawa do organizacji. W tym roku w kwietniu miała zorganizować finał na torze w niemieckim Wolfslake. Zakończyło się jednak bardzo źle, bo FIM nie dopuściła obiektu do rozgrywek. Potem nie udało się znaleźć żadnego nowego terminu, choć było na to kilka miesięcy.