Po zaciętym boju, SPAR Falubaz Zielona Góra pokonał w niedzielnym meczu Enea Ekstraligi na torze w Lesznie miejscową Fogo Unię 46:44. Tego meczu do udanych nie zaliczy zielonogórski młodzieżowiec - Kamil Adamczewski, który wywalczył jedno oczko.

Jego występ w spotkaniu przeciwko swoim dawnym kolegom stał jednak pod dużym znakiem zapytania, gdyż 20-letni żużlowiec, zaliczył dzień wcześniej upadek na treningu w Zielonej Górze. - W piątek pogoda nie dopisała, w związku z tym trenowaliśmy w sobotę. W jednym z wyścigów przewrócił się przede mną Adam Strzelec i niestety nie zdołałem go ominąć. Upadłem na lewą rękę i okazało się, że nie wszystko jest z nią w porządku. Miałem także wstrząs mózgu, ale głowa mnie rano nie bolało, więc zdecydowałem się wystartować w Lesznie - poinformował.

Okazało się, że ten wypadek uniemożliwił Adamczewskiemu nawiązanie walki z przeciwnikami. - W pierwszym biegu pociągnęło mnie i dał wówczas o sobie znać lewy bark. Niestety ból był bardzo duży i ciężko mi się później rywalizowało - przyznał

Mimo nieudanego indywidualnego występu, młody zawodnik bardzo cieszył się z końcowego triumfu zielonogórzan, którzy dzięki zainkasowaniu dwóch punktów, zajmują obecnie drugie miejsce w tabeli. - Całe zawody przegrywaliśmy i goniliśmy Unię. Ostatecznie jednak udało nam się wygrać dwoma punktami, więc z tego się cieszymy - powiedział. - Mecz był bardzo ciężki. Nie mogliśmy na początków zawodów połapać się z ustawieniami. Każdy miał jakieś problemy, ale na szczęście dobrze to się dla nas zakończyło - dodał.