Jurica Pavlic chorwacki internacjonał Unii Leszno, od czterech sezonów związany z leszczyńską Unią, od zawsze rokował wielkie nadzieję na przyszłość. Przez wielu uznawany był za następcę Leigh Adamsa. Niestety, forma sympatycznego południowca jest daleka od stabilnej. Jura potrafi pokonać najlepszych, by za chwilę na metę wpaść za juniorem drużyny przeciwnej.

We wczorajszym meczu rewanżowym ćwierćfinału CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi, Jurica spisał się bardzo dobrze zdobywając sześć punktów i dwa bonusy, ale znowuż przywożąc w innych wyścigach dwa zera. Jak przyznaje sam zawodnik, nie ma pojęcia, czym to jest spowodowane - Nie wiem, czym spowodowana jest moja nienajlepsza dyspozycja. Coś jest nie tak, coś nie jest nie tak, jak bym sobie tego życzył - mówi Pavlic. Nie wiem, co to jest. To na pewno nie jest kwestia motocykli, które są bardzo dobre i szybkie. Biorę całą winę na siebie. Moja postawa uzależniona jest tylko od mojej formy, która chyba nie jest najlepsza w tym sezonie - kontynuuje.

Mimo kameleonowej postawy, popularny Jurek wciąż cieszy się wielkim szacunkiem i sympatią leszczyńskich kibiców, którzy zapewne nie chcieliby rozstawać się z nim po sezonie 2010. Sam żużlowiec również chce jeździć z Bykiem na plastronie - Zobaczymy, co będzie w przyszłym roku. Mam nadzieję, że włodarze klubu z Leszna będą chcieli parafować ze mną nową umowę i nadal będę mógł reprezentować leszczyński klub. Jeśli tak się stanie to dam z siebie wszystko, aby było lepiej, a moje wyniki były satysfakcjonujące - kończy.