Od dwóch tygodni Jarosław Hampel jest najskuteczniejszym żużlowcem świata. Przed Grand Prix Danii akcje Jarosława Hampela stoją wyżej niż Tomasza Golloba. Wicemistrz świata prezentuje wysoką formę od turnieju o Grand Prix Czech. 28 maja w Pradze Hampel zajął drugie miejsce, zdobywając 19 punktów. W czterech kolejnych zawodach ligowych w Polsce i Szwecji wywalczył 63 punkty i bonus. Średnia z jego pięciu ostatnich startów wynosi 2,862. Nikt nie ma lepszej.

– Znowu jeżdżę jak maszyna – cieszy się zawodnik. – Nie kryję radości. Wrócił automatyzm i to jest najważniejsze. Powtarza się sytuacja z pierwszej połowy ubiegłego roku, kiedy przyjeżdżałem na zawody, bez zastanowienia kopiowałem pewien schemat, a na końcu stawałem na podium – ocenia.

Różnica polega na tym, że w sezonie 2010 Hampel był w formie od początku. Teraz przez prawie półtora miesiąca szukał rozwiązań, które pozwolą mu wejść na szczyt. Największy problem miał ze sprzętem.

Po zmianie tłumików żużlowiec był częstym gościem w warsztacie Jana Anderssona. Wspólnie ze szwedzkim tunerem próbował znaleźć sposób na szybką jazdę. Przed GP Szwecji w Goeteborgu Hampel kupił nawet silnik za 25 tysięcy złotych, a występ zakończył się totalną klapą.

– Teraz wszystko znalazło się już na swoim miejscu – opowiada żużlowiec. – Czuję komfort i nie martwię się, że coś może się popsuć. Chciałbym, żeby ta sytuacja trwała jak najdłużej. Rok temu nagle uszło ze mnie powietrze. Nie wiedziałem, co się stało. Zrobię wszystko, by taka sytuacja się nie powtórzyła – deklaruje.