Znakomicie w tym sezonie spisuje się Jarosław Hampel. W polskiej i szwedzkiej lidze wygrywa biegi z dużą przewagą i lideruje w po czterech turniejach Grand Prix. Zapowiada, że jeśli obrona pierwszej pozycji ma być jeszcze trudniejsza niż jej zdobywanie, to chyba muszę zacząć szykować łokcie.

PRZEGLĄD SPORTOWY: Lider to brzmi dumnie, ale...
- Widzę, że zaczynamy od trudnej zagadki. Niech pomyślę. Lider to brzmi dumnie, ale to stan przejściowy. Po czterech turniejach patrzę na rywali z góry, ale chciałbym być w tym samym miejscu w październiku. I jeszcze jedno. Znacie pewnie równie dobrze jak ja taki slogan, że trudno wejść na szczyt, ale jeszcze trudniej się na nim utrzymać. Właściwie nie wiem, tak do końca, co to znaczy. Nigdy wcześniej nie byłem na szczycie, więc teraz zaczynam doświadczać absolutnie nowych przeżyć. Jeśli obrona pierwszej pozycji ma być jeszcze trudniejsza niż jej zdobywanie, to chyba muszę zacząć szykować łokcie - mówi Jarosław Hampel.

PS: Trener kadry Marek Cieślak mówi wprost, że jeśli nie pójdzie pan w ślady Nickiego Pedersena i nie zyska szacunku przeciwników, wciskając ich w bandę, to o medalu może pan zapomnieć.
J.H: - Mam tego świadomość. Dotąd jeszcze nikogo w płot nie wcisnąłem, bo nie było takiej potrzeby. Wiem jednak, że jeśli na jakikolwiek atak zareaguję ustępując rywalowi miejsca, to już po mnie. Muszę być twardy. Powinienem pokazać, że nie odpuszczam. Gdy inni poczują na własnej skórze, że ze mną nie ma żartów, będę miał ogromne szanse na medal. Jeśli faktycznie będę musiał użyć łokci, zrobię to. Jestem na to gotowy.

Więcej w środowym „Przeglądzie Sportowym".