Janusz Kołodziej w ubiegłą sobotę odniósł jeden z najcenniejszych sukcesów w swojej karierze. Wychowanek Unii Tarnów po raz pierwszy w życiu zwyciężył w rundzie indywidualnych mistrzostw świata. Popularny „Koldi” został królem Pragi i triumfował z 15 punktami na koncie.

- Po zwycięstwie w Pradze bardziej uwierzę w siebie i postaram się wygrywać więcej. Nie ma na mnie wielkiej presji. Najlepsza dla mnie sytuacja jest wtedy, gdy mam się tylko ścigać. Nie lubię zbyt dużego ciśnienia. Zobaczymy, co się wydarzy w kolejnych rundach. Jestem starszy, lecz wciąż mogę wygrywać – powiedział na gorąco po zawodach.

Najlepszy żużlowiec Grand Prix Czech niedawno sprawił sobie nietypowy prezent.  – Ostatnio jeżdżę na rowerze elektrycznym, ale na szczęście na tyle się wkręciłem, że nie muszę tego prądu używać. Dawniej jeździłem dużo na rowerze, gdzieś tam w podstawówce. Później maiłem małe chęci do jazdy, ale gdy rok temu zaopatrzyłem się w elektryczny, to dało mi to dużo możliwości, żeby w razie czegoś jak mnie odetnie to mogę po prostu włączyć ten prąd i spokojnie dojechać do domu. Taki rower jest przydatny, gdy chcę pojeździć w lasach nieopodal mojej miejscowości. Tam tereny są albo w górę albo w dół. Oczywiście można poszukać jakiegoś fajniejszego terenu, ale zawsze człowiek stara się wyszukiwać czegoś trudnego.

Jazda rowerem to hobby, które ma na celu odstresowanie się czy może jest to także element przygotowań do rywalizacji na torze? - Powiem szczerze, że to i to. Rower jest dobry na odstresowanie, jest też dobry do potrenowania, gdyż jest to przygotowanie fizyczne. Można się nim szybciej przemieszczać, ponieważ trzeba dojechać na warsztat, a przy okazji zrobić zakupy. Normalnie wsiadłoby się w auto i nie zrobiłoby się żadnych kilometrów, a rowerem możesz zrobić dziennie 10-15 kilometrów. Tylko się cieszyć – zakończył.