Wspaniałe widowisko zafundowali łódzkiej publiczności zawodnicy Orła i Renault Zdunek Wybrzeże. Rory Schlein na ostatnich metrach piętnastego wyścigu wydarł gościom zwycięstwo, doprowadzając do cennego dla podopiecznych Janusza Ślączki remisu. Sześć punktów i dwa bonusy wywalczył w tym spotkaniu Jakub Jamróg. Jego wynik mógł być trochę lepszy, gdyby nie problemy sprzętowe.

Orzeł przystąpił do meczu bez gościa, w roli którego startuje zwykle jeden z braci Pulczyńskich oraz bez Kenniego Larsena. O ile zastosowanie "zetzetki" za Duńczyka okazała się strzałem w dziesiątkę - zmieniający go zawodnicy wywalczyli jedenaście punktów i bonus w czterech startach, to odczuwalny był brak jednego z torunian. - Mecz był bardzo ciężki. Cieszymy się bardzo, że udało nam się wydrzeć ten jeden punkt niemal na ostatnich metrach. Może on okazać się bardzo cenny w walce o pierwszą czwórkę, która wciąż jest naszym celem. Jechaliśmy w tym meczu osłabieni brakiem jednego z braci Pulczyńskich, którzy w obliczu kontuzji Chrisa Holdera musieli wspólnie bronić barw Unibaksu Toruń. Nasi juniorzy nie wywalczyli zbyt wielu punktów podczas gdy liderem rywala był właśnie młodzieżowiec, Krystian Pieszczek - zauważa Jakub.

Kuba jest również pozytywnie nastawiony do swoich rezultatów. - Czuję, że z meczu na mecz jest lepiej. Wciąż się uczę. To że mam ekstraligową przeszłość nie oznacza, że w niższych klasach rozgrywkowych będzie mi łatwiej - mówi.

Dziewiąty wyścig zakończył się dla wychowanka Unii Tarnów tuż po tym jak puścił sprzęgło. Jak się później okazało silnik stanął w miejscu. - Wielka szkoda tego defektu, bo możliwe, że zaważył on na wyniku spotkania. No cóż, nic na to nie poradzimy. Silnik się po prostu zatarł. Muszę go teraz szybko wyremontować, bo to mój najlepszy - zdradził.

W meczu z gdańszczanami Kubie zatarł się najlepszy silnik