Harald Simon, reprezentant Austrii w ice racingu, przebywa aktualnie na rosyjskim Dalekim Wschodzie. W Błagowieszczeńsku przygotowuje się do kolejnego sezonu w elicie lodowych wyścigów. Obok próbnych jazd czeka go również rywalizacja w rozgrywkach rosyjskiej Superligi.

Czy ciężko jest zorganizować aż tak zaawansowany obóz treningowy? Jak wygląda u Ciebie sprawa kosztów wyjazdu do aż tak dalekiej części Rosji?
- Przede wszystkim zajmuje to mnóstwo czasu. Co do finansów, to koszt przejazdu, organizacji treningów i utrzymanie na miejscu bierze na siebie klub Amur Błagowieszczeńsk. Mam tu dobrą pozycję, jako jedyny zagraniczny zawodnik w drużynie.

Ile zatem kilometrów przejechaliście z Austrii wraz z Josefem Boehmem (były zawodnik, obecnie mechanik teamu) i ile dni wam to zajęło?
- Około 10 tysięcy kilometrów, czyli osiem dni i nocy jazdy non-stop.

Z kim będziesz przygotowywał się do sezonu? Czy dołączy do Ciebie ktoś spoza lokalnych zawodników?
- Trenuje ze mną liczna, piętnastoosobowa grupa Rosjan. Nie będę jednak jedynym przedstawicielem Europy Zachodniej, bo w tym tygodniu dojedzie do nas Hans Weber z Niemiec.

Kiedy planujesz powrót do Europy?
- Jeszcze tego nie wiem.

Jakie jest Twoje zdanie na temat przyznania po raz trzeci prawa do organizacji Challenge IMŚ St. Johann, gdzie nie udało się przeprowadzić turnieju w tej samej porze stycznia już w sezonach 2012 i 2013?
- To nie jest dobry pomysł, by organizować tak ważne zawody na torze bez sztucznego mrożenia. Kolejne fiasko rozegrania tam zawodów będzie dla nas rozczarowaniem, szczególnie dla samej rywalizacji sportowej, bo znowu o tym, kto pojedzie w cyklu Ice Speedway Gladiators World Championship zdecyduje arbitralnie FIM.